Pomysł Fedak: pensje niższe o 9 procent

Minister Fedak twierdzi, że została źle zrozumiana i zapewnia, że likwidacja składki zdrowotnej nam nie grozi. Jednak pierwszą wczorajszą wypowiedź można rozumieć tylko w jeden sposób.

Powiedziała w TVN24, że służba zdrowia finansowana jest ze _ składek zdrowotnych, o które pomniejszamy podatek, więc może lepiej zapłacić cały podatek i nie pomniejszać tego. _ Dziennikarzowi TVN24 powiedziała również, że _ płaci Pan tylko niewielką sumę 1,5 procent. Więc może lepiej zapłacić cały podatek a nie odpisywać sobie składki _.

Te słowa, których nie można zrozumieć inaczej, jak propozycję likwidacji odliczania części składki od podatku, wywołały burzę. Później minister się zreflektowała, że powiedziała za dużo i tłumaczyła, że chodziło jej tylko o składki bezrobotnych. Przeczytaj, jak minister w rozmowie z Money.pl interpretuje swoją poranną wypowiedź.

[ ( http://static1.money.pl/i/h/114/t124018.jpg ) ] (http://www.money.pl/archiwum/felieton/artykul/szygulski;milczenie;fedak;byloby;zlotem,29,0,750877.html) Szygulski: Milczenie Fedak byłoby złotem
Słowa minister o tyle niepokoją, że to przecież ona rozpoczęła dyskusję o zmianach w Otwartych Funduszach Emerytalnych. Rząd się od jej propozycji odżegnywał, aż w końcu ogłosił, że mniej pieniędzy będzie trafiać do OFE, a więcej do obecnych emerytów.

Niezależnie od tego, czy rzeczywiście trwają prace nad de facto podniesieniem podatku PIT, czy tylko Jolanta Fedak jest niekompetentna, Money.pl postanowił policzyć, ile zapłacilibyśmy za jej pomysł.

Składka zdrowotna stanowi 9 procent wysokości naszych zarobków, z czego 7,75 procent odliczamy od podatku PIT. Tak naprawdę utrzymywanie służby zdrowia kosztuje nas jedynie 1,25 procent pensji. Likwidacja składki i niemożność jej odliczania oznaczałaby tak na prawdę znaczny wzrost stawek PIT. Zamiast 18 i 32 procent, płacilibyśmy 25,75 oraz 39,75 podatku dochodowego, a dodając do tego część składki, która nie jest odliczana, nawet 27 i 41 procent.

Obecnie minimalna pensja krajowa wynosi 1032 złotych netto. Po zmianach byłoby to jedynie 939 złotych na rękę. Średnia krajowa skurczyłaby się z 2523 złotych do 2287 złotych netto. Nominalnie najwięcej straciliby oczywiście dobrze zarabiający. Ktoś, kto dziś otrzymuje 5 tys. złotych wypłaty, po ewentualnych zmianach dostałby 4,5 tys. złotych.

Źródło: Wyliczenia Money.pl

Z propozycji minister Fedak na pewno ucieszyłby się Jacek Rostowski, szef Resortu finansów. Budżet zyskałby dodatkowe 50 miliardów złotych. Wystarczyłoby to z nawiązką załatanie tegorocznej dziury budżetowej. Budżet Polski byłby po raz pierwszy w nowożytnej historii na plusie!

_ - Nie wyobrażam sobie, żeby rząd chciał w ten sposób podwyższać podatki _- komentuje sprawę były wiceminister finansów Jarosław Neneman.

Sam pomysł wpłacania pieniędzy do NFZ za pośrednictwem budżetu państwa uważa za niepozbawiony sensu, dostrzega też jednak jego wady. _ - Zaletą obecnego systemu jest to, że NFZ wie na czym stoi. Jeśli środkami będzie dysponował minister finansów, może pojawić się pokusa do robienia oszczędności kosztem NFZ _ - dodaje Neneman.

Również Bolesław Piecha z PiS uważa, że wpływ ministra finansów powinien być tu ograniczony. Sam pomysł przeniesienia składki do budżetu państwa może jednak liczyć na jego poparcie.

- _ NFZ jest niesterowalnym molochem, podczas gdy obecny stan finansów państwa wymaga konsolidacji wydatków _ - mówi były minister zdrowia w rządzie PiS. Nie wyobraża sobie jednak, by jednocześnie zlikwidowano odliczanie składki. _ - Dla mnie brzmi to jak żart. Takie rozwiązanie jest dla mnie zupełnie nierealne, bo w ten sposób wzrosłyby _ podatki _ _- dodaje Piecha.

Zaraz po wypowiedzi Fedak rzecznik rządu szybko dementował przekazane przez nią informacje. Paweł Graś powiedział: _ Minister Fedak ewidentnie została źle zrozumiana, chodzi tylko o uproszczenie przekazywania składki zdrowotnej, zwłaszcza jeśli chodzi o osoby bezrobotne, natomiast w żaden sposób te zmiany nie dotkną systemu podatkowego. Mogę zapewnić, że nie grozi żadna likwidacja ulg _.

W końcu sama Jolanta Fedak zmieniła zdanie i jeszcze przed południem zapewniła, że nie zamierza likwidować odliczeń od podatku. Wyjaśniała, że miała na myśli jedynie finansowanie z budżetu państwa składek zdrowotnych dla bezrobotnych.

Chodziłoby o uproszczenie przekazywania tych środków. _ - Składka zdrowotna za osobę bezrobotną jest wysyłana przez Ministerstwo Finansów do urzędu wojewódzkiego, następnie z urzędu do starostwa, ze starostwa do powiatowego urzędu pracy, z urzędu pracy do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, z ZUS do Narodowego Funduszu Zdrowia _- stwierdziła Fedak w oświadczeniu. Jej zdaniem środki te powinny trafiać do NFZ bez udziału pośredników.