Mateusz Ratajczak, dziennikarz Wirtualnej Polski: Ile zostało z gospodarki Ukrainy po niemal dwóch miesiącach wojny? Co działa, a może większość działa? I jakim cudem działa?
Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej: Według szacunków Banku Światowego nawet 45 proc. gospodarki Ukrainy może zostać zniszczone. Sam rząd Ukrainy ocenia straty na około bilion dolarów. To jest pięciokrotność jednorocznego PKB Ukrainy. Działania wojenne dotknęły bezpośrednio 10 ukraińskich województw, czyli obwodów, odpowiedzialnych za 50 proc. PKB kraju. Oprócz działań wojennych mamy sytuację, w której bombardowane są ukraińskie miasta leżące również na zachodzie kraju, czego przykład mieliśmy ostatnio z ostrzałem Lwowa. Ta sytuacja powoduje, że – według ukraińskich informacji – zniszczono praktycznie 30 proc. powierzchni biurowych przedsiębiorstw, a więc te straty są rzeczywiście bardzo głębokie. Ale Ukraina walczy.
No właśnie, czy aby na pewno walczy? Sporo przedsiębiorstw na Ukrainie, jak choćby poczta, czy kolej, działają. Niektóre restauracje się otwierają w większych miastach.
To jest fenomen Ukrainy. Dzisiaj z jednej strony mamy relokację przedsiębiorstw na zachód kraju. W Ministerstwie Rozwoju Gospodarczego jest blisko 700 wniosków o zgodę na taką relokację. Przenoszone są również i duże przedsiębiorstwa – w ostatnim tygodniu do obwodu lwowskiego przeniesiono dużą fabrykę ciężkich obrabiarek z Krematorska […]. Funkcjonuje państwo, funkcjonują lokalne samorządy. To efekt decentralizacji, którą Ukraina przechodziła przez ostatnie lata. Merowie i społeczność lokalna zapewniają funkcjonowanie praktycznie wszystkich usług komunalnych, organizują dyżury i godziny otwarcia sklepów, czy dostawy dla ludności. To jest naprawdę fenomen Ukrainy, to państwo funkcjonuje.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Czyli bez gospodarki nie można prowadzić wojny, nie można się bronić, a później nie można się odbudować?
Przede wszystkim Ukraina myśli już o odbudowie. Rząd powołał już pięć grup merytorycznych, które pracują nad zasadami de facto budowy nowego państwa. Co ważne, w tym przygotowywanym programie Ukraina stawia zdecydowanie na nowe technologie. Można wręcz powiedzieć, że cywilizacyjnie może przeskoczyć wiele krajów, jeżeli ten proces skutecznie będzie prowadzony. Trzy fundamentalne zasady, które rząd Ukrainy już przyjął, to: nowoczesne technologie, całkowite embargo na współpracę energetyczną z Federacją Rosyjską i digitalizacja gospodarki. Ukraińcy już wcześniej w obszarze digitalizacji i dostępu do cyfrowych usług w wielu obszarach nas wyprzedzali. A dzisiaj stawiają zdecydowanie na cyfrową gospodarkę i myślę, że przy tej determinacji i konsekwencji w działaniu, ten proces może im się udać. Są zresztą przekonani, że trzeba budować zupełnie nową gospodarkę na zgliszczach zniszczonych dzisiaj zakładów. I wierzę, że im się to naprawdę uda.
A jak ważny gospodarczo jest teraz Donbas, czyli region, który stał się areną zmagań?
Donbas przed 2014 rokiem zapewniał praktycznie 25 proc. PKB Ukrainy. Jednak Donbas to przede wszystkim: ciężki przemysł, metalurgia, hutnictwo, przemysł wydobywczy, a więc te sektory, które tak naprawdę odchodzą do historii, do przeszłości w wielu wysoko rozwiniętych krajach. Donbas był zapleczem technicznym wtedy dla starej gospodarki ukraińskiej; był również ogromnym obszarem, z którego realizowany był eksport Ukrainy. Wówczas 25 proc. eksportu kraju stanowiła produkcja realizowana na terenie Donbasu do 2014 roku. Sytuacja się zmieniła po zajęciu Donieckiego i Ługańskiego Obwodów przez rosyjskich agresorów, a dzisiaj zmienia się już diametralnie. Na obecnych tam gruzach i zgliszczach na pewno nie będzie odbudowywany przemysł, tego rząd Ukrainy nie zakłada. Stawiają, tak jak mówiłem, na nowe technologie.
Czyli to już jest region stracony pod względem gospodarczym?
Gospodarczo tak, ale jeśli mówimy o starej, zamierzchłej strukturze. Nikt już nie będzie odbudowywał ciężkiego przemysłu na tych terenach – to po prostu byłoby dziś też działaniem nieracjonalnym. Nie będzie już powrotu do gospodarki zdominowanej przez ciężkie sektory, w której gros PKB stanowiły: przemysł wydobywczy, metalurgia, ciężka chemia i energetyka. To się na pewno zmieni.
Mówimy o planach odbudowy, ale pojawia się równie istotny czynnik: koszty odbudowy. Skąd wziąć na to pieniądze?
To prawda, mówiliśmy już o tych dramatycznych stratach Ukraińców. Tutaj oczywiste jest, że Ukraina będzie liczyć na wsparcie świata zachodniego i myślę, że ono będzie miało miejsce. To się Putinowi na pewno udało: skonsolidowanie Zachodu i wypromowanie Ukrainy jako kraju, który zasługuje na to, aby mu pomóc po działaniach wojennych. Dlatego jestem przekonany, że ta pomoc będzie właściwa i w odpowiednim zakresie do potrzeb odbudowującego się kraju, a Ukraińcy, przy założeniach gospodarczych, o których wspominałem, mają szansę, by przeskoczyć pewien etap rozwoju. Znaczącym elementem jest też kwestia unijnych negocjacji. […] Wydaje się, że ta mapa drogowa szybko określona z Komisją Europejską dotycząca członkostwa w Unii Europejskiej, będzie ogromną motywacją dla ukraińskich decydentów i przedsiębiorców w odbudowywaniu nowej Ukrainy.
Całą rozmowę z Jackiem Piechotą obejrzysz poniżej: