Unijni przywódcy będą próbowali dziś porozumieć się w sprawie obsady dwóch stanowisk zapisanych w Traktacie Lizbońskim, czyli prezydenta Unii i szefa dyplomacji.
Na zdjęciu: Herman van Rompuy, premier Belgii,
jeden z kandydatów na fotel prezydenta UE
Jak na razie, mimo ambitnych planów Szwecji, nie udało się wskazać po jednym kandydacie do tych funkcji. Szefowie państw i rządów Wspólnoty spotkają się dziś po południu na nieformalnym szczycie w Brukseli.
Janusz Lewandowski, który być może w przyszłej Komisji Europejskiej będzie odpowiadał za budżet, ma nadzieję, że w czasie kolacji politycy dojdą do porozumienia:
Wśród kandydatów na prezydenta Unii wymieniani są między innymi premier Belgii Herman van Rompuy, premier Luksemburga Jean-Claude Juncker i szef holenderskiego rządu Jan Peter Balkenende. Na liście ubiegających się o stanowisko szefa dyplomacji są Brytyjczyk David Miliband i Włoch Massimo D'Alema.
Europarlamentarzysta Jacek Saryusz-Wolski przypomniał, że w przeszłości często wygrywał kandydat zgłaszany w ostatniej chwili:
Strona polska nie zdradza, na kogo stawia. Mówi się o kilku kandydaturach. Skłonni byliśmy poprzeć szefa szwedzkiej dyplomacji Carla Bildta na wysokiego przedstawiciela do spraw polityki zagranicznej, ale w tym wyścigu nie bierze on już udziału. Naszym władzom zależy, by wybór odbył się w sposób otwarty, demokratyczny i by politycy zaprezentowali swoje stanowiska.
Przywódcy unijni planują porozumienie w czasie roboczej kolacji, choć szwedzki premier, który kieruje pracami Wspólnoty, na wszelki wypadek zarezerwował w Brukseli także śniadanie.