Wysoki Trybunał zapowiedział jednocześnie zwrócenie się do sądów w Anglii, by wyjaśniły, czy premier Theresa May i jej ministrowie mogą bez wyraźnej zgody brytyjskiego parlamentu skorzystać z dotyczącego mechanizmu opuszczania UE artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego.
Brytyjski rząd pozytywnie ocenił rozstrzygnięcie północnoirlandzkiego sądu. - Przyjęliśmy z zadowoleniem ogłoszone dziś rano orzeczenie i to że zgodzono się na skorzystanie z artykułu 50 zgodnie z planem - powiedział rzecznik May.
W Irlandii Północnej odczuwa się obawy, że Brexit może zachwiać zawartym w 1998 roku porozumieniem pokojowym, które zakończyło trwający trzy dziesięciolecia krwawy lokalny konflikt, jak też spowodować ponowne wprowadzenie niepopularnych i uciążliwych kontroli na granicy z należącym do UE państwem irlandzkim.
Rzecznik premier May uznał te obawy za bezpodstawne. - Nie ma powodu, by sądzić, że wynik referendum przyczyni się w jakikolwiek sposób do podważenia absolutnie nienaruszalnego przestrzegania zobowiązań rządu wobec ugody ustalonej w porozumieniu z Belfastu (z 1998 roku) i wobec mieszkańców Irlandii Północnej - zaznaczył.
Aktywista północnoirlandzkiej kampanii sprzeciwu wobec Brexitu Raymond McCord, którego pozew w sprawie artykułu 50 rozpatrywał High Court, zapowiedział złożenie odwołania do brytyjskiego Sądu Najwyższego (Supreme Court of the United Kingdom).
- Dziś doznaliśmy niepowodzenia, ale zwrócimy się do sędziów w Londynie. Uważam to, co robimy za słuszne. 56 procent mieszkańców tego kraju (Irlandii Północnej) głosowało (w referendum) za pozostaniem (w UE) - oświadczył McCord dziennikarzom.
Grupa polityków i organizacji społecznych, której pozew był rozpatrywany wspólnie z pozwem McCorda, wyraziła "głębokie rozczarowanie" orzeczeniem sądu, ale nie podjęła jeszcze decyzji, czy złoży odwołanie.