Premier Jarosław Kaczyński ogłosił referendum w sprawie podniesienia podatków osób najbogatszych, które miałyby zostać przeznaczone na podwyżki dla służby zdrowia.
"Niech zdecyduje naród" - mówił premier na konferencji prasowej.
Stwierdził też, że nie ma możliwości oszczędności w aparacie państwowym. "Rząd jeździ starymi samochodami, lata samolotami, które nie powinny już istnieć. Nie jest tak, że ktoś tu rozrzuca pieniądze -mówił.
I dodał, że w ministerstwie finansów powstaje plan podwyższenia podatków dla najbogatszych.
Nie wykluczył, że w referendum zostanie też zadane pytanie o zgodę na prywatyzację służby zdrowia. Choć dodał, że jego rząd jest przeciwny takiej prywatyzacji.
"To nie są poważne propozycje, to socjotechnika. Uważam, że prezydent powinien zawetować ustawę o obniżce składki i te oszczędności powinno się przeznaczyć na podwyżkę dla służby zdrowia" - mówił TVN24 lider SLD, Wojciech Olejniczak.
Pielęgniarki protestujące pod gabinetem premiera stwierdziły, że ich postulaty nie zakładały takiego rozwiązania.
| Komentują dla Money.pl |
| --- |
|
Zbigniew Chlebowski, PO Podnoszenie podatków to jest jakiś absurd. Cała ta propozycja referendum to zagranie socjotechniczne mające przykryć indolencję rządu. Większa stawka PIT od najbogatszych nic nie da, po pierwsze dlatego, że aż 95 proc. płacących ten podatek to osoby z pierwszej grupy, a więc oddające fiskusowi 19 proc. swoich dochodów. Po drugie najbogatsi i tak już są rezydentami podatkowymi w innych państwach, gdzie system podatkowy jest przyjaźniejszy. Decyzja o większej stawce PIT dla najbogatszych będzie oznaczała, iż reszta najbogatszych będzie płaciła podatki za granicą.
Wojciech Olejniczak, SLD Pomysł premiera to paranoja. Tydzień temu PiS przy pomocy PO uchwalił zmniejszenie podatku poprzez starcie klina podatkowego. A przecież na tym rozwiązaniu zyskują właśnie najbogatsi. Teraz rząd chce podnosić podatki najbogatszym! O co chodzi? Gdyby rządowi
naprawdę zależało na rozwiązaniu problemu z pielęgniarkami to premier powinien zaapelować do prezydenta o zawetowanie ustawy o zmniejszeniu składek rentowych, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przekazać na pensje dla lekarzy. Nie rozumiem także idei referendum. Po co je robić, skoro najprawdopodobniej nie będzie ono wiążące to jego przeprowadzenie będzie kosztowne. Z drugiej strony rzeczywiście warto podnieść podatki najbogatszym.
Witold Orłowski, ekonomista Ciężko jest powiedzieć o co chodzi premierowi. Pomysł referendum wygląda na socojotechniczne zagranie bo będziemy dość długo czekali na jego wyniki i po ich podaniu znajdziemy się w punkcie wyjścia. Moim zdaniem nie będzie ono wiążące, ponieważ 90 proc. Polaków nie pójdzie głosować, bo nie obchodzi ich czy bogatsi będą płacili większe czy mniejsze podatki na lekarzy. Poza tym nie wiem i nie rozumiem jakie podatki premier chce podnieść. Sam powiedział, że zwiększenie stawki PIT
będzie oznaczało zwiększenie tylko liczby rezydentów podatkowych w rajach podatkowych. Być może chodzi o wprowadzenie progresywnej składki zdrowotnej. Tylko po co w tej sprawie robić referendum? Sądzę, że sensowniejszym pomysłem byłoby wprowadzenie dobrowolnych dodatkowych ubezpieczeń. Wiadomo, że z takiej oferty skorzystaliby właśnie najbogatsi. I jest to rozwiązanie, na które jest przyzwolenie społeczne. Opinie zebrał Jan Osiecki |