W tabelach bankowych próżno szukać zróżnicowania oprocentowania lokat, kredytów, opłat czy prowizji w zależności od tego, czy klient jest kobietą, czy mężczyzną. Nic dziwnego - byłoby to złamanie konstytucji.
Bankowcy podkreślają, że wszystkich klientów traktują tak samo. W niektórych bankach, zwłaszcza z amerykańskim rodowodem, są nawet specjalne komórki odpowiedzialne za śledzenie regulacji bankowych i wychwytywanie "podejrzanych" o dyskryminację.
Jednak z danych zebranych przez sieć doradców finansowych A-Z Finanse wynika, że kobiety, starając się o kredyt hipoteczny, dostają statystycznie mniej atrakcyjne warunki niż mężczyźni. _ _
_ " _Prześledziliśmy warunki tysięcy *SPRAWDŹ: *Czy stać Cię na kredyt
ZOBACZ TAKŻE:
Porównanie kredytów hipotecznychudzielonych za naszym pośrednictwem kredytów hipotecznych w 14 bankach. Klientki uzyskiwały oprocentowanie od 0,2 proc. do 0,5 proc. wyższe niż mężczyźni" - mówi Artur Adamowicz z A-Z Finanse.
Co ciekawe, różnica ta jest większa w przypadku kredytów we frankach szwajcarskich - średnie oprocentowanie oferowane mężczyznom to 4,16 proc., zaś w przypadku kobiet - 4,57procent.
Płeć piękna jest za to mniej poszkodowana w przypadku kredytów w złotych. Średnie oprocentowanie dla mężczyzny to 5,05 proc., a dla kobiety - już 5,24 procent.
Pozornie niewielka różnica w oprocentowaniu w rzeczywistości znacznie podnosi koszty kredytu. Jeśli pożyczamy 300 tys. zł we frankach na 30 lat (zakładając, że przez ten czas nie zmienia się ani kurs franka, ani oprocentowanie), to łączna wartość odsetek dla kredytu z oprocentowaniem 4,16 proc. przekroczy 230 tys. zł, zaś przy oprocentowaniu 4,57 proc. to już o 27 tys. zł więcej.
_ _