Skarb Państwa ma kupić akcje Stoczni Gdynia za 515 milionów złotych - pisze "Gazeta Wyborcza". Dzięki temu bankrutujący zakład będzie mógł zostać sprywatyzowany.
Dziś dojdzie do walnego zgromadzenia akcjonariuszy gdyńskiej stoczni. 53 procent akcji kontroluje Skarb Państwa. Jeśli większościowy udziałowiec podwyższy kapitał zakładowy, pozyskane środki posłużą do spłacenia długów - głównie wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i skarbu państwa.
Jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości z Pomorza mówi gazecie, że decyzja - choć przesądzona - zapadnie dopiero 5. lipca. Dzieje się tak ponieważ rząd, zajmując się strajkami w służbie zdrowia i szczytem Unii Europejskiej, przesuwał sprawę na dalszy termin.
Do prywatyzacji stoczni dojdzie najprawdopodobniej za pół roku. Szybka prywatyzacja jest podstawowym żądaniem Unii Europejskiej, która od dwóch lat prowadzi śledztwo w sprawie udzielania pomocy publicznej trzem polskim stoczniom - gdyńskiej, szczecińskiej i gdańskiej.
Wiceprezes Stoczni Gdynia Arkadiusz Aszyk mówi gazecie, że obecne plany pomocy rządu zostały uzgodnione z Komisją Europejską i są zapisane w programie restrukturyzacyjnym. Karą za udzielenie pomocy państwa stoczniom ma być redukcja ich mocy produkcyjnych. Arkadiusz Aszyk mówi, że dzięki rozmowom z Brukselą, zamknięty będzie tylko jeden z doków.
"Gazeta Wyborcza" przypomina, że według planów Ministerstwa Gospodarki, Stocznia Gdynia miała być sprywatyzowana do końca czerwca tego roku.