Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Akcja w "Krupińskim". Szukają ratownika

0
Podziel się:

Poszukiwany ratownik brał udział w akcji ratowniczej po czwartkowym wybuchu metanu.

Akcja w "Krupińskim". Szukają ratownika
(PAP/Andrzej Grygiel)

W dalszym ciągu nie udało się odnaleźć ratownika górniczego, zaginionego w kopalni _ Krupiński _ - poinformował dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego. Poszukiwany ratownik brał udział w akcji ratowniczej po czwartkowym zapaleniu metanu.

Za niemal pewne miejsce, w którym powinien się znajdować mężczyzna, uważano chodnik nadścianowy 820 m pod ziemią, gdzie byli inni poszkodowani. Jak podawał WUG, do soboty ratownikom prowadzącym akcję w ekstremalnych warunkach, udało się spenetrować około 150 m tego chodnika, do sprawdzenia zostało około 600 m.

Rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia, Katarzyna Jabłońska-Bajer, powiedziała, że ratownicy rozszerzyli pole poszukiwań - penetrują nie tylko chodnik nadścianowy, ale też sąsiednie wyrobiska.

Dla ratowników największym utrudnieniem w prowadzeniu akcji była od początku słaba widoczność i wysoka temperatura. W sobotę zastępy ratownicze trzeba było wycofać do bazy na blisko 12 godzin, ze względu na wysokie stężenia metanu. Aby obniżyć stężenie metanu i innych gazów, wydzielających się w wyniku pożaru, przez cały czas trwa wentylowanie zagrożonego rejonu.

Równolegle z poszukiwaniami zaginionego ratownika prowadzone są prace przygotowawcze do odizolowania rejonu przeciwwybuchowymi tamami pożarowymi. Kiedy już ratownik zostanie odnaleziony i przetransportowany na powierzchnię, zagrożony rejon zostanie prawdopodobnie otamowany, aby odciąć dopływ powietrza i ugasić pożar.

W czwartek wieczorem w kopalni _ Krupiński _ w Suszcu doszło do zapalenia metanu. Zginął jeden górnik i jeden z ratowników, którzy pospieszyli z pomocą. 11 poszkodowanych trafiło do szpitali. Kolejny ratownik jest poszukiwany.

W chwili wypadku w zagrożonym rejonie pod ziemią były 32 osoby; 20 z nich bez poważniejszych obrażeń wyjechało na powierzchnię. Obecnie dziewięciu górników znajduje się w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich (CLO), dwaj lżej ranni w szpitalu w Jastrzębiu Zdroju. Mają poparzone od 10 do 50 proc. powierzchni ciała. Jak informował w niedzielę dyrektor CLO, stan poparzonych jest dobry, jednak każdy z górników pozostanie w szpitalu co najmniej miesiąc.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)