Money.pl: Dlaczego pracodawcy prywatni sprzeciwiają się podniesieniu wskaźnika wynagrodzeń pracownikom spółek z większościowym udziałem skarbu państwa?
Henryka Bochniarz: My nie zmieniamy poglądu i uważamy, że pozostali przedstawiciele środowisk społecznych powinni podzielać nasze zdanie. Największym polskim problemem jest bezrobocie i trzeba zrobić wszystko, żeby przedsiębiorcy chcieli zatrudniać młodych pracowników. Zwiększanie wynagrodzeń nie rozwiązuje tego problemu.
Money.pl: Pracodawcy prywatni są jedyną organizacją, która się temu sprzeciwia, dlaczego jesteście sami?
H.B.: Nie mogę mówić za swoich kolegów, ale może to wynika z tego, że od początku istnienia Konfederacji stawialiśmy na dobre zaplecze eksperckie, ludzi, którzy znają się na rynku pracy i pomagają nam w określaniu stanowisk najlepszych dla przedsiębiorców.
Money.pl: Jakie działania rządu pozwoliłyby więc na skuteczną walkę z bezrobociem?
H.B.: Najważniejsze jest przeświadczenie przedsiębiorców, że obecnie panujące warunki na rynku sprzyjają inwestycjom, żeby nie czuli zagrożenia nagłego wzrostu kredytów czy kosztów prowadzenia działalności. Jedyne co możemy radzić tej resztce rządu i parlamentu, to żeby nie wprowadzać elementów, które spowodują, że przedsiębiorcy będą trzymali pieniądze w obligacjach, papierach skarbowych, na koncie i nie będą chcieli ich zainwestować.
Money.pl: Czy przedsiębiorców stać na zwiększanie zatrudnienia, przecież koszty związane z podwyżkami są znacznie niższe?
H.B.: Dlatego przekonanie przedsiębiorców, że rynek będzie się rozwijał musi być długoterminowe. Każdy pracownik to jest inwestycja, i jak się w niego zainwestuje, to trzeba mieć szansę żeby ten poniesiony koszt dał efekty w długim czasie. Przedsiębiorcy zwiększą zatrudnienie jeśli będą widzieli, że sytuacja na rynku jest stabilna i sprzyja inwestycjom i rozwojowi.
Pytała: Donata Wancel