Rok 2006 zaczął się umocnieniem złotego. W pierwszych transakcjach za euro płacono 3,86 zł, później cena wspólnej waluty spadała by 9 stycznia zbliżyć się do 3,75 zł. To jednak nie był dołek na tej parze. Po lekkim osłabieniu naszej waluty inwestorzy przystąpili do zakupów złotego czego kulminacją był historyczny dołek osiągnięty 17 lutego. Wtedy to za euro płacono 3,7476 zł.
Od marca pod wpływem choćby informacji ze sceny politycznej oraz braku sentymentu do rynków wschodzących, złoty osłabiał się. Apogeum osiągnął, gdy na rynku pojawiła się informacja o dymisji prof. Gilowskiej. 23 czerwca za wspólną walutę trzeba było zapłacić nawet 4,14 zł. Były to jednak na tyle wysokie poziomy, że ich atrakcyjność inwestorzy ponownie wykorzystali do zakupu naszej waluty.
Koniec roku to tradycyjnie silny złoty. Kurs EUR/PLN waha się w wąskim przedziale 3,79 – 3,86. Pozostaje zatem zadać pytanie o stabilność naszej waluty. Jeśli mielibyśmy do strefy euro wejść z kursem parytetowym na obecnym poziomie (EUR/PLN 3,80 zł) z odchyleniem od parytetu +/- 15%, wówczas trzeba przyznać, że nasza waluta jest stabilna mieszcząc się w wyznaczonym w ten sposób przedziale (EUR/PLN 3,23 – 4,37) już od października 2004 roku.
Tempo umacniania się złotego wyraźnie spada, co pozwala przedsiębiorcom (dotyczy to eksporterów) uodpornić się na niekorzystne dla nich zmiany na rynku. Jednocześnie wzrost konsumpcji krajowej stwarza możliwości sprzedaży wyprodukowanych dóbr i usług rodzimym konsumentom, co niweluje wpływ ryzyka kursowego. Silnym złotym zainteresowani są również kredytobiorcy spłacający swoje walutowe zobowiązania oraz Skarb Państwa chętnie emitujący obligacje na zagranicznych rynkach. Powszechnie oczekuje się zatem dalszej aprecjacji naszej waluty, lecz tempo tego procesu nie będzie już aż tak imponujące.
Nasza waluta może się też pochwalić silnym umocnieniem w relacji do dolara. Pomogły tutaj wzrosty na kursie EUR/USD. Słabnący dolar na skutek negatywnych informacji z amerykańskiej gospodarki przyczynił się do spadku kursu USD/PLN i osiągnięcia 4. grudnia historycznego minimum na tej parze. Za zielonego płacono wówczas prawie 2,84 zł. Warto zauważyć, iż pierwsze transakcje na kursie USD/PLN w 2006 roku odbywały się przy poziomie przekraczającym 3,26 zł. Jeśli zatem wzrosty EUR/USD będą kontynuowane a EUR/PLN spadnie poniżej tegorocznych dołków, wówczas za dolara możemy płacić znacznie poniżej 2,80 zł.
Naszych kredytobiorców interesuje jednak kurs CHF/PLN. Tutaj istotne znaczenie ma zachowanie pary EUR/CHF, która od 4 miesięcy próbuje sforsować poziom 1,60. Na chwilę udało się to nawet osiągnąć 17 listopada, lecz jak widać rynek nie akceptował tak wysokich poziomów. Dlaczego kurs ten jest tak istotny? Wzrosty na EUR/CHF, czyli osłabienie franka szwajcarskiego wobec wspólnej waluty pomaga w spadku kursu CHF/PLN. Poziomy obecnie obserwowane na parze EUR/CHF są najwyższe od marca 2000 roku. Nic więc dziwnego, że pojawiła się nadzieja na ich pokonanie. Gdyby do tego doszło, wówczas złoty pozostawałby stabilny do szwajcarskiej waluty nawet podczas wzrostów na EUR/PLN, co oczywiście nie jest bez znaczenia dla zadłużonych w CHF.