Eksperci spodziewają się, że w USA przybędzie 2 mln bezrobotnych.
Dramatycznie wzrasta fala zwolnień w USA. Duże i małe przedsiębiorstwa podają już codziennie informacje o zwolnieniach, przyspieszając w ten sposób spadkowe tendencje najważniejszej gospodarki narodowej świata.
Przy czym ostatnie informacje znanych koncernów jak Alcoa (gigant branży aluminiowej zwalnia 13500 pracowników) czy Boeing (4500 zwolnień) nie pokazują całego dramatu sytuacji.
W obliczu załamania obrotów i problemów z finansowaniem to przede wszystkim liczne małe przedsiębiorstwa zmuszone są do zwalniania części swoich pracowników.
ZOBACZ TAKŻE:
W 2008 roku w USA pracę straciło 2,6 mln osób. Eksperci obawiają się, że w 2009 sytuacja ulegnie wyraźnemu pogorszeniu. Analitycy instytutu prognoz IHS Global Insight są zdania, że do końca roku stopień bezrobocia w USA wzrośnie z 7,2 do 9,4 procent. Byłby to najwyższy poziom od 1982 roku, kiedy odnotowano powojenne rekordowe bezrobocie - 10,8 procent. Niektórzy eksperci uważają za możliwie przekroczenie dziesięcioprocentowego progu w 2009 roku.
Załamujący się rynek pracy obciąża przede wszystkim konsumpcję krajową wprawiając w ruch błędne koło, co uderza w najważniejszy od lat bodziec amerykańskiej koniunktury. Następstwem załamania konsumpcji są bankructwa firm jak Circuit City. Drugi co do wielkości amerykański koncern handlowy z branży elektronicznej, którego obrót wyniósł ostatnio 11 mld dolarów, nie znalazł inwestora podczas postępowania upadłościowego i zostanie zlikwidowany.
Z dnia na dzień pracę straciło ponad 30 tys. osób. Według analityków upadłość Circuit City jest tylko przedsmakiem tego, co w nadchodzących tygodniach przetoczy się przez amerykański handel: Burt Flickinger z nowojorskiej firmy konsultingowej Strategic Resource Group oczekuje, że w bieżącym roku w USA zlikwidowanych zostanie co najmniej 200 tys. sklepów. Przy czym może to dotyczyć także dwóch do trzech tysięcy centrów handlowych.
W przypadku ostatnich doniesień z rynku pracy można zauważyć, że zwolnienia nie dotyczą już tylko branż kryzysowych jak bankowa, motoryzacyjna i handel. Informacje o zwolnieniach dotykają coraz częściej branże medialną oraz IT. W ostatnim czasie o zwolnieniach poinformowało trzech czołowych producentów branży IT - Dell, Motorola oraz producent chipów AMD. Kolejna hiobowa wieść dla sektora oczekiwana jest na najbliższy czwartek, kiedy to swoje wyniki za ostatni kwartał 2008 przedstawi Microsoft.
Amerykańskie media spekulują o obwieszczeniu likwidacji 15 tys. miejsc pracy.
Na burzę zanosi się także w koncernie General Electric (GE), którego spółka zależna GE Capital przespekulowała się podczas kryzysu finansowego. - _ Środowisko, w którym działamy jest brutalne _, - przyznał w grudniu szef zarządu Jeffrey Immelt. W GE Capital pracę może stracić co najmniej dziesięć procent osób, to około 11 tys. miejsc pracy, obawiają się amerykańskie media powołując się na dobrze poinformowane koła.
ZOBACZ REPORTAŻ O ROSNĄCYM BEZROBOCIU W STANACH (ang.):
Na 2009 rok najważniejsze finansowe ramie koncernu przemysłowego zapowiedziało wprowadzenie oszczędności wysokości dwóch miliardów dolarów, bez informowania o potencjalnych skutkach dla pracowników GE Capital.
Lista kolejnych kandydatów planujących obecnie zwolnienia w USA, jest przekrojem przez wszystkie branże i sięga od wynajmu samochodów Hertz (4 tys. miejsc pracy) poprzez wiodącą na rynku stację radiowa Clear Channel (1 500) do ubezpieczalni Wellpoint (1 500). Swoją załogą przerzedza także gigant farmaceutyczny Pfizer oraz amerykański koncern nafciarski Conoco Phillips. Po raz pierwszy w historii firmy miejsca pracy zamierza zredukować także Google.
John Lonski, główny ekonomista nowojorskiego Moody's Capital Markets, uważa, że zwolnienia są w pierwszej linii następstwami _ marnej zyskowności _ w czwartym kwartale 2008 roku: _ Przedsiębiorstwa likwidują miejsca pracy, kiedy ich dochody leżą wyraźnie poniżej oczekiwań. _