Wczoraj n*iemiecki koncern RWE wycofał się z planów kupna akcji Enei.Przez fiasko tej prywatyzacji do budżetu nie wpłynie w tym roku ponad 10 mld zł. Po nieudanej sprzedaży stoczni w Szczecinie i Gdyni, to kolejna wpadka ministra skarbu Aleksandra Grada. Tym bardziej bolesna, że wpływy z prywatyzacji miały pomóc załatać dziurę w przyszłorocznym budżecie. *
Czy wobec tego Aleksander Grad powinien podać się do dymisji? Czy rząd ma jeszcze szansę na zrealizowanie ambitnych planów prywatyzacyjnych? I o to jak to jest być ministrem w tym resorcie pytamy Wiesława Kaczmarka, dwukrotnego ministra skarbu państwa.* *
Money.pl: Czy już nie czas, by minister skarbu Aleksander Grad podał się do dymisji?
Wiesław Kaczmarek, minister przekształceń własnościowych w latach 1993-1996 i minister skarbu państwa w latach 2001-2003: Proszę pozwolić, że uniknę odpowiedzi na to pytanie. Hołduję zasadzie solidarności wobec ministrów skarbu. Dlatego staram się unikać wartościowania ich pracy, bo wiem, co to znaczy być szefem tego resortu.
**ZOBACZ TAKŻE: [
Grad: Katarczyków nie było stać na stocznie ]( http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/grad%3Bkatarczykow%3Bnie%3Bbylo%3Bstac%3Bna%3Bstocznie,48,0,530992.html )Ale dwa prestiżowe projekty ministra Grada - Enea i stocznie - zakończyły się fiaskiem. To chyba jest już powód do dymisji.**
Rzeczywiście obiektywnie rzecz ujmując, minister jest _ na tarczy _. To ewidentnie porażki. Chociaż w sprawie stoczni dużo winy ponosi sam premier, który ten projekt firmował swoim nazwiskiem i zbyt mocno go upolitycznił. Moim zdaniem to także mogło przesądzić o klęsce.
A co przesądziło o fiasku w prywatyzacji Enei?
Po trochu postawiono na złego inwestora. Przecież wszyscy wiedzieli, że jednym z rozgrywających w tym projekcie jest już branżowy Vattenfall. Tymczasem rząd prowadził rozmowy z jego konkurentem RWE. Zakładał więc, że sami inwestorzy będą jakoś musieli dogadać się między sobą, a to w takiej sytuacji jest dość trudne. Zwłaszcza, gdy w grę dodatkowo wchodzi nieokiełznana pazerność związków zawodowych, co dodatkowo utrudnia negocjacje. Może nie znam szczegółów, ale jestem mocno zdziwiony takim postępowaniem.
Sugeruje Pan, że rząd powinien był zainteresować Eneą przede wszystkim inwestorów finansowych?
Sektor energetyczny stwarza duże pole inwestycyjne dla funduszy emerytalnych, które muszą inwestować wpływające do nich pieniądze. A energetyka to sektor, który daje im stabilność i gwarancję rentowności. Dlatego zdanie się na inwestorów finansowych wydaje mi się lepszym rozwiązaniem.
**[
36,7 mld zł z prywatyzacji. Do końca 2010 roku ]( http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/36%3B7%3Bmld%3Bzl%3Bz%3Bprywatyzacji%3Bdo%3Bkonca%3B2010%3Br%3B,207,0,494287.html )Fiasko Enei pokazuje, że prywatyzacja nie przyniesie oczekiwanych wpływów do budżetu. Skąd rząd weźmie zatem pieniądze?**
Nie wiem. Jestem natomiast pewny, że pieniędzy dla budżetu trzeba było szukać gdzie indziej, na pewno nie w prywatyzacji. Bo to co ją zabija, to właśnie parcie na wyniki fiskalne. Nie patrzy się na jej skutki ekonomiczne w długiej perspektywie, na to co przyniesie przedsiębiorstwom. Ale do tego potrzeba trochę wyobraźni.
A po tych wszystkich porażkach nie szkoda Panu trochę ministra Grada? Niby chce dobrze, a zewsząd jest atakowany.
Na tym stanowisku nigdy łatwo nie było. Pamiętam, że już na początku lat 90. prywatyzacja była _ czarnym ludem _. Straszono nią przede wszystkim pracowników firm, mówiono, że to niszczenie gospodarki. Tymczasem to był i ciągle jest jedyny proces, który wymusza realne zmiany w firmach i weryfikuje sens ich ekonomicznej egzystencji. Tak więc największymi wrogami prywatyzacji zawsze były niewiedza i strach.
A potem? Po 2000 roku coś się zmieniło?
Można powiedzieć, że wszystko odwróciło się o 180 stopni. Wśród inwestorów bardzo wzrosła determinacja. Mówili sobie: teraz albo nigdy. Chcieli wygrać przetarg, by zdobyć przewagę, by być lepszym od konkurencji.
To na pewno wiązało się z naciskami.
Oj tak... . Był lobbing, była presja, ogromne ciśnienie. Trzeba było być mocno zaimpregnowanym na wszelkiej maści lobbystów, doradców, którzy pasożytowali na inwestorach. Mówili im, że są gotowi załatwić taki czy inny projekt, żyli z sutych prowizji, a to przecież nie miało najmniejszego sensu.
Słowem, minister skarbu powinien mieć skórę słonia.
Tak. Przy czym w moim przypadku nie sprawdziło się powiedzenie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. A to właśnie za drugim razem minister skarbu jest dopiero trudnym przeciwnikiem i negocjatorem.
Ministrowi Gradowi brakuje więc doświadczenia?
O sile ministerstwa nie decyduje sam minister. Rzecz jasna, on jest sternikiem, ale bez [ **
Jest ugoda rząd - Eureko. Za 4,77 mld złotych** ]( http://www.money.pl/gielda/wiadomosci/artykul/jest%3Bugoda%3Brzad%3B-%3Beureko%3Bza%3B4%3B77%3Bmld%3Bzlotych,1,0,541697.html )
sprawnej załogi nie jest w stanie nic zrobić. Bardzo szanuję szereg pracowników z resortu skarbu, bo wiem, w jakich opresjach nieraz byli. Duży błąd popełnił natomiast minister Jasiński, który za swojej kadencji zwolnił wielu doświadczonych dyrektorów i ich zastępców. Bo to kluczowa dla tego ministerstwa kadra.
Skoro ministrowi skarbu jest tak trudno, to po co pchać się do tego resortu? Tyle odpowiedzialności, presja, itd.?
Tak. Ale to też nieliczne z ministerstw realnej władzy. Tworzy się tu szanse rozwoju dla firm, kreuje politykę personalną. Państwowe firmy nigdy nie były i nie są apolityczne. Platforma Obywatelska przed wyborami obiecywała konkursy. Tymczasem historia się powtarza i wciąż bierze się kolesi z własnej grupy, a nie menedżerów o wybitnych zdolnościach. Z tego punktu widzenia, szefowanie resortowi skarbu rzeczywiście daje poczucie władzy.
Jednak, żeby być sprawiedliwym wobec ministra Grada. Ogromnym sukcesem było przecież zakończenie konfliktu z Eureko. To Panu się nie udało.
Rzeczywiście, w tej sprawie wielkie wyrazy uznania z mojej strony. Zakończenie konfliktu z Eureko za duży sukces. Ja z różnych powodów nie miałem szans dokończyć tej sprawy. Realia były teraz bardziej sprzyjające - mamy kryzys finansowy, a instytucje potrzebują pieniędzy. Poza tym w samych strukturach Eureko pojawił się obecny w Polsce Rabobank. Kalkulacja podejrzewam była więc prosta - jeżeli inwestor zakłada ekspansję w Polsce, potrzebne jest załagodzenie sprawy Eureko.
Mimo wszystko pomijając zakończenie konfliktu, również same warunki umowy są korzystne dla Polski.
Oczywiście. Pod warunkiem, że nie ma w tym drugiego dna.
Jak to?
Wie Pan, żyjemy teraz w atmosferze totalnej teorii spisku. Jesteśmy nią owładnięci, więc różne rzeczy same przychodzą na myśl... . Ale mówiąc już całkiem poważnie, uważam, że wynegocjowane przez rząd warunki są bardzo dobre.
**To dlaczego nikt nie pogratulował ministrowi Gradowi sukcesu?[
Rostowski: Opóźnienie prywatyzacji Enei to nie problem ]( http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/rostowski;opoznienie;prywatyzacji;enei;to;nie;problem,218,0,546778.html ) **
A widział Pan, żeby w Polsce ktoś komuś publicznie czegoś gratulował? Żeby podziękował za kawał dobrze wykonanej roboty? To po prostu nie mieści się w naszej kulturze politycznej.
Myślę, że prywatyzacja GPW trochę wymknęła się rządowi spod kontroli. Nie widzę, by rząd obrał sobie jakiś jej cel. Nie odpowiedział sobie na pytanie, jak giełda ma wyglądać za dziesięć lat. Czy ma być okienkiem biura maklerskiego giełdy w Londynie, czy giełdą która jest liderem w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Zastanawiam się, czy jesteśmy aż tak ubezwłasnowolnieni i bez koncepcji, że musimy sprzedać ją innemu graczowi wiodącemu, czy może ktoś wpadnie na pomysł, by nie było żadnego dominującego właściciela giełdy.
Raport Money.pl | |
---|---|
*Tylko prywatyzacja uratuje budżet? * Rząd nie ma innego wyjścia, mimo złej koniunktury musi sprzedawać udziały w państwowych spółkach. Każdy inny sposób łatania budżetowej dziury - zwiększenie zadłużenia lub podnoszenie podatków - przyniesie więcej złego niż dobrego. Czytaj w Money.pl |