Jeszcze ćwierć wieku temu polska gospodarka była słabsza niż ukraińska. Podczas gdy u nas PKB "na głowę" wynosił niecałe 6 tys. dolarów, u naszych wschodnich sąsiadów był wyższy o prawie 800 dolarów w 1990 roku. M.in. trudne reformy Leszka Balcerowicza sprawiły, że teraz gospodarczo zostawiliśmy Ukrainę daleko w tyle. Zdaniem ekonomistów, jego wejście do rządu może odmienić trudną sytuację, choć zmiany będą bardzo bolesne.
Autor pakietu reform gospodarczych w Polsce, rozpoczętych po upadku komunizmu w 1989 roku, wyrusza z "misją ratunkową" na Ukrainę. Były minister finansów i były prezes Narodowego Banku Polskiego został przedstawicielem prezydenta Petra Poroszenki w rządzie. Ma za zadanie wyprowadzenie ukraińskiej gospodarki na prostą, tak jak stało się to z naszą gospodarką.
- Ukraińcy patrzą na Polskę jak na gospodarczy sukces - zauważa profesor Dariusz Filar. Ekonomista zwraca uwagę na to, że 25 lat temu poziom życia w naszym kraju był podobny do tego u naszych wschodnich sąsiadów. - Teraz jest między nami przepaść. To zasługa między innymi reform Leszka Balcerowicza, których zabrakło Ukraińcom, a teraz mogą być dla nich przydatne - podkreśla profesor Filar.
Pewnie niewiele osób pamięta, ale w 1990 roku ukraińska gospodarka w niektórych wskaźnikach gospodarczych nie tylko była na podobnym poziomie, ale nawet wyprzedzała nasz kraj. Wystarczy wspomnieć o Produkcie Krajowym Brutto per capita (przypadającym na jedną osobę). Liczony według parytetu siły nabywczej, w przypadku Ukrainy był wtedy wyższy niż w naszym kraju o prawie 800 dolarów. Taki stan trwał jeszcze tylko rok. Od 1992 roku polska gospodarka i społeczeństwo systematycznie się bogaciły. Z kolei Ukraińcy od ćwierć wieku stoją w miejscu.
źródło: money.pl na podstawie danych Banku Światowego
Według ostatnich oficjalnych danych Banku Światowego, PKB "na głowę" jest u nas trzykrotnie większy niż w przypadku Ukrainy. Gigantyczną różnicę w rozwoju gospodarczym widać też w innych statystykach.
Łączna wartość wypracowanego produktu w 2014 roku w Polsce wyniosła 545 mld dolarów, podczas gdy u naszych wschodnich sąsiadów były to niecałe 132 mld dolarów. Co ważne, my się dalej rozwijamy - w ubiegłym roku w tempie ponad 3 proc. Z kolei ukraińska gospodarka od kilku lat systematycznie kurczy się.
Porównanie sytuacji gospodarczej Polski i Ukrainy w latach 1990-2014 | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
wskaźnik | *PKB per capita (PPP) w dolarach * | PKB w dolarach | inflacja | |||
rok | Polska | Ukraina | Polska | Ukraina | Polska | Ukraina |
1990 | 5995 | 6780 | 65 mld | 81 mld | 685% | 16,30% |
2000 | 10607 | 3812 | 171 mld | 31 mld | 7,40% | 23,10% |
2014 | 25261 | 8665 | 545 mld | 132 mld | 0,40% | 14,70% |
money.pl na podstawie danych Banku Światowego |
Wybór Balcerowicza na doradcę oznacza, że Ukraina może podążać polską ścieżką z lat 90? - Tu nie chodzi o to, żeby kopiować nasze rozwiązania - zastrzega profesor Stanisław Gomułka. - Każda gospodarka potrzebuje innych bodźców. Ta nominacja ma zapewnić przestrzeganie pewnych podstawowych zasad, pryncypiów prowadzenia polityki gospodarczej i fiskalnej w kraju. Do tej pory właśnie tego brakowało na Ukrainie.
Według profesora Filara, bezpośrednie przełożenie jeden do jednego "Planu Balcerowicza" na Ukrainie może być problemem. Balcerowicz jest wielkim zwolennikiem gospodarki rynkowej, co podobnie jak w Polsce, może być źle odebrane przez społeczeństwo. - Reformy mogą być nawet dużo boleśniejsze - ostrzega ekonomista.
Leszek Balcerowicz będzie odpowiedzialny m.in. za współpracę z inwestorami zagranicznymi, którzy źle postrzegają perspektywy dla tamtejszej gospodarki. Widać to choćby w relacji hrywny do innych najważniejszych walut świata. Jest ona wyceniana najniżej od co najmniej 20 lat. Jedna hrywna kosztuje obecnie kilkanaście groszy. Pod koniec lat 90 była warta prawie 2 zł.
Zadanie jakie stoi przez Leszkiem Balcerowiczem nie jest łatwe, tym bardziej, że ostatnie próby reformowania gospodarki Ukrainy nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Przypomnijmy, że na początku lutego dymisję złożył minister rozwoju gospodarczego i handlu Ukrainy Aivaras Abromaviczius. Jak twierdził Litwin, który miał wnieść do ukraińskiej polityki świeżość i nowoczesne spojrzenie na gospodarkę, wszelkie próby wprowadzania reform są blokowane.
W styczniu Abromaviczius ogłosił wielką prywatyzację ukraińskich przedsiębiorstw państwowych. Na sprzedaż miało pójść 25 firm, w tym m.in. kombinat chemiczny w Odessie, producenta energii elektrycznej Centrenerho czy zakłady spirytusowe Ukrspyrt. Obiecywał także zredukowanie biurokracji, by na Ukrainie poprawił się klimat dla inwestorów.
Dokładnie to samo mówi teraz Balcerowicz. Jego zdaniem, Kijów musi przebudować budżet, zmniejszyć wydatki, a jednocześnie chronić najbiedniejszą część społeczeństwa. Przypomniał, że w Polsce konieczne zmniejszenie deficytu budżetowego odbyło się kosztem zmniejszenia funduszu na emerytury. Z czasem podniesiono też wiek emerytalny.