Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

List otwarty w sprawie spuścizny Herberta

0
Podziel się:

Kilkadziesiąt osób ze środowiska kultury i nauki podpisało się pod listem otwartym w sprawie losów archiwum Zbigniewa Herberta. W liście skierowanym do Ministra Kultury i Konserwatora Zabytków wyrażają przekonanie, że archiwum poety jest częścią narodowego dziedzictwa kulturowego i powinno pozostać w kraju.

Sprzedaż spuścizny po Herbercie do biblioteki w Yale zapowiedziała żona poety. Decyzje tłumaczy wolą męża. Minister Waldemar Dąbrowski zwrócił się do Katarzyny Herbertowej, by rozważyła zmianę decyzji. Wojewódzki konserwator zabytków bada natomiast, czy archiwum może zgodnie z prawem wyjechać za granicę.

Inicjator listu otwartego w sprawie pozostania archiwum w kraju Zdzisław Najder podkreśla jego bezcenność dla Polaków. Jego zdaniem, biblioteka w Yale, mimo że jest jedną z najlepszych na świecie, nie jest miejscem, w którym powiny znajdować sie rękopisy Herberta. Tam bowiem nie nie budzą one tak silnych emocji i tak dużego zainteresowania jak w Polsce. "Ich to nie obchodzi i nie ma powodu ich obchodzić. Dla nas natomiast jest to bezcenne" - dodał

Zdzisław Najder zwrócił też uwagę, że archiwum Herberta, to także kilka tysięcy rysunków. Podkreślił, że dla badacza ogromną różnicę stanowi to, czy zajmuje się oryginalnym dokumentem, czy jego kopią. " Idąc tym tropem można powiedzieć, że sprzedajemy Amerykanom "Damę z łasiczką". Oni zadbają o to lepiej niż Muzeum Czartoryskich w Krakowie, a my sobie za to coś wystawimy. Przecież to jest absurd" - powiedział Zdzisław Najder

Inicjator listu uważa, że nawet, gdyby wolą Zbigniewa Herberta było przekazanie jego archiwum do Yale, to powinno ono zostać w Polsce. "O ile wiem, nie ma jednoznacznego zapisu testamentowego" - powiedział. Przypomniał, że Zbigniew Herbert część swoich zbiorów obiecywał również Ossolineum. Podkreślił jednak, że nawet gdyby istniał zapis testamentowy, to naszym obowiązkiem jest zatrzymanie spuścizny po wielkim poecie w Polsce.

Naczelna Dyrektor Archiwów Państwowych Daria Nałęcz powiedziała, że gdyby to od niej zależało, archiwum Zbigniewa Herberta pozostałoby w Polsce. Sprzedaż spuścizny po Herbercie do biblioteki w Yale zapowiedziała żona poety. Decyzję tłumaczy wolą męża.

Daria Nałęcz powiedziała IAR, że nawet jeśli poeta wyraził wolę, by jego archiwum trafiło do Yale, powinno ono zostać w Polsce, gdyż stanowi wyjątkową wartość kultury narodowej. "Nie można na to patrzeć tylko w kategoriach prywatności. To jest decyzja z gatunku ważących na jakości naszego dziedzictwa kulturalnego" - powiedziała.

Daria Nałęcz dodała, że elektroniczny dostęp do zbiorów Herberta nie zabezpieczy w dostateczny sposób dziedzictwa narodowego. "Na tej samej zasadze możemy powiedzieć, że dzieła Chopina możemy mieć tylko na CD-romach, a Matejkę w reprodukcjach" - powiedziała Daria Nałęcz - "Istnieje coś takiego, jak poczucie wartości dorobku narodowego ludzi wybitnych i przejawy tej twórczości powiny być zachowane" - podkreśliła.

Daria Nałęcz podpisała się pod listem otwartym ludzi kultury i nauki do Ministra Kultury i Konserwatora Zabytków w sprawie losów archiwum Zbigniewa Herberta. W liście, który jutro ma się ukazać w 'Rzeczpospolitej" kilkadziesiat osób wyraziło przekonanie, że archiwum poety jest częścią narodowego dziedzictwa kulturowego i powinno pozostać w kraju.

Pod listem podpisali się między innymi: Edward Balcerzan, Władysław Bartoszewski, Henryk Mikołaj Górecki, Przemysław Gintrowski, Konstanty Andrzej Kulka, Ewa Lipska, Zdzisław Najder, Piotr Paleczny, Andrzej Rottermund, Jacek Trznadel, Zbigniew Zapasiewicz i Rafał Żebrowski - siostrzeniec poety.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)