Wiceminister skarbu Mikołaj Wild odpowiadał w czwartek na pytania posłów PiS nt. postępowań toczących się przed międzynarodowymi arbitrażami inwestycyjnymi czy wielkości kwot dochodzonych w tych postępowaniach przez zagranicznych inwestorów od Polski.
Resort w wieczornym komunikacie podał, że obecnie w toku jest 11 postępowań inwestycyjnych, w których wartość sporów szacowana jest na 8-9 mld zł.
Resort skarbu napisał, że korzystając z doświadczeń Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa MSP "uważa za potrzebne zrewidowanie utrzymywania międzynarodowych umów o wzajemnym popieraniu inwestycji z innymi państwami wewnątrz Unii Europejskiej".
"Umowy BIT przewidują, że inwestor zagraniczny może w każdej sytuacji, w której uzna, że doznał szkód, pozwać kraj przed międzynarodowy arbitraż. Obecnie przynajmniej część umów wydaje się nie spełniać celów założonych kilkadziesiąt lat temu, gdy były one podpisywane" - uzasadnił resort.
Tłumaczy, że umowy BIT budzą wątpliwości w UE, m.in. z punktu widzenia swobody przepływu kapitału. "Zakładają również niskie standardy prawa i orzecznictwa, natomiast idea, jaka towarzyszyła powstawaniu Unii Europejskiej zakłada porównywalność prawa i orzecznictwa w krajach członkowskich" - wskazało MSP.
Ministerstwo dodało, że zobowiązanie do wygaszenia wewnątrzunijnych umów BIT już 3 czerwca 2011 r. podjął ówczesny minister gospodarki. "Jeśli międzyresortowa analiza tych umów wskaże na konieczność ich wypowiedzenia, rząd przeprowadzi to z poszanowaniem prawa międzynarodowego i dobrych obyczajów" - zapewnił resort.
Przypomniał, że obowiązujące Polskę umowy BIT były zawierane głównie pod koniec lat 80. i w latach 90. XX wieku, "kiedy zaufanie zagranicznych inwestorów do Polski i jej systemu prawnego było niskie, a kraj potrzebował kapitału".
"Dziś argument o zasadności utrzymywania specjalnych narzędzi ochrony inwestycji z krajami UE wydaje się być nieaktualny, a same postępowania są często wykorzystywane jako dodatkowy element nacisku na stronę polską w relacjach gospodarczych, a nie prawnych" - podsumowało MSP.
Resort zaznaczył, że jeśli rząd podejmie decyzję o wypowiedzeniu którejkolwiek umowy BIT, wykonawcą tej decyzji będzie minister rozwoju, a minister skarbu i będąca pod jego nadzorem Prokuratoria "będą go wspierały".
Także Wild przypomniał w Sejmie, że takie umowy o wzajemnym popieraniu inwestycji (tzw. BIT, Bilateral Investment Treaty) były zawierane głównie w latach 90. ubiegłego wieku i miały gwarantować inwestorom, że państwo nie będzie arbitralnie wkraczało w ich uprawnienia. Dzięki takiej umowie, inwestor zagraniczny może w każdej sytuacji, w której uzna, iż doznał szkód, pozwać kraj przed międzynarodowy arbitraż.
- Kluczowym elementem jest taka instytucjonalna nieufność inwestorów do wymiaru sprawiedliwości i z tego powodu te umowy były zawierane, by zachęcić (inwestorów) w latach 90. Była to pewna gwarancja, że inwestorzy nie będą zależni od pewnych politycznych uwarunkowań. W naszej ocenie osiągnęliśmy już ten stopień rozwoju demokracji, że sądy gwarantują rozpoznanie sprawy w sposób uniezależniony od wpływów politycznych, a zatem nie ma powodów żeby utrzymywać uprzywilejowanie tych inwestorów - kontynuował wiceminister.
Wild podkreślał, że sprawa arbitraży inwestycyjnych jest jedną z ważniejszych, jeśli chodzi o ochronę interesów Skarbu Państwa. Ocenił, że postępowania prowadzone przed międzynarodowym arbitrażem inwestycyjnym stanowią "dość istotne zagrożenie", choć do tej pory Polska wygrywa takie sprawy. Resort podał w komunikacie, że skuteczność naszej strony - reprezentowanej zwykle przez Prokuratorię Generalną SP - wynosi 97 proc.
Wild w Sejmie podkreślił, że każde z tych postępowań, nawet wygranych, to koszty rzędu 3-4 mln zł dla Skarbu Państwa. Nie zawsze też udaje się odzyskać te pieniądze od inwestorów zagranicznych, którzy pozywają nasz kraj.
- Z tego względu wydaje się, że konieczne jest nie tylko wypowiedzenie tych umów, ale też jak najszybsze doprowadzenie do utraty przez nie mocy prawnej, tzn. skrócenie okresu przejściowego, w jakim te umowy po wypowiedzeniu będą dalej obowiązywać. Dlatego też w kierownictwie MSP zapadła decyzja, żeby po dokonaniu wszelkich analiz zysków i strat, doprowadzić do jak najszybszego wygaszenia tych umów - powiedział wiceminister.
Jego zdaniem przekazanie takich sporów do osądzenia przed polskie sądy nie wpłynie negatywnie na uprawnienia inwestorów. - Na pewno w większym stopniu zachowana będzie pewność prawa dlatego, że inwestorzy tak jak wszyscy inni przedsiębiorcy działający w Polsce, ich roszczenia będą osądzane według określonych norm prawnych, a nie zawsze tak jest w przypadku arbitraży inwestycyjnych - dodał.
Wiceminister podał, że Polska ma podpisanych w sumie 60 umów o wzajemnej ochronie i popieraniu inwestycji.