Niemiecka policja ustaliła, że nadawca listu z ładunkiem wybuchowym, wysłanym we wtorek do polskiego konsulatu w Monachium, pochodzi z okolic Pasawy w Dolnej Bawarii.
Bawarski Urząd Kryminalny poinformował, że seryjny nadawca listów-pułapek mieszka albo w miasteczku Hutthurm kilkanaście kilometrów na północ od Pasawy, albo w jednej z wiosek tej gminy. Wkrótce od 2-óch tysięcy mężczyzn mieszkających w tym terenie zostanie pobrana próbka śliny, która posłuży do badań DNA. Policji udało się bowiem zabezpieczyć ślady na trzech spośród sześciu listów-bomb, wysłanych wcześniej do polityków bawarskich. Przesyłka do konsula Wacława Oleksego była siódmą nadaną przez tę samą osobę w minionym półroczu. Badanie genetyczne obejmie mężczyzn w wieku od 16 do 70 lat.
Przesyłka do polskiego konsula zawierała 30 gramów wybuchowego proszku oraz przewody i bateryjkę służącą jako zapłon. Ładunek udało się rozbroić. Materiały pirotechniczne pochodziły ze sklepów w pobliskich Czechach lub Austrii.
