Dla Niemców jest niepojęte, że tak nielubiany przez nich polityk zdołał uzyskać przewagę aż trzech i pół miliona głosów wobec Johna Kerry'ego.
Niemieccy eksperci zauważają, że George'owi Bushowi udało się zmobilizować religijną prawicę, czego w 1992-gim roku nie zdołał uczynić Bush-senior i dlatego przegrał. Amerykanie uhonorowali silną rękę obecnego prezydenta, jego patriotyzm oraz wartości chrześcijańskie i konserwatywne, które uosabia. Dla wyborców okazało się mniej ważne, że prowadzi politykę gospodarczą, która kosztowała tysiące miejsc pracy.
Politycy niemieccy, jak Volker Ruehe i Hans-Ulrich Klose z Komisji Spraw Zagranicznych Bundestagu czy Karsten Voigt, koordynator rządu RFN do spraw kontaktów z USA, z naciskiem apelują do Busha, by otworzył się na Europę i podkreślają wspólnotę interesów. Jednak komentatorzy nie wierzą, że tak się stanie. Przewidują, że George Bush będzie dalej prowadził swą "misjonarską" politykę.
"A my europejscy przyjaciele Ameryki będziemy załamywać ręce" - napisał Holger Schmale w "Berliner Zeitung".