Regionalny rząd kataloński ogłosił że postanowił "zorganizować i przeprowadzić referendum", za które bierze na siebie "kolektywną odpowiedzialność", aby ten region mógł - mimo opozycji Madrytu - skorzystać z "niezbywalnego prawa" do samookreślenia.
Brexit otworzył puszkę Pandory? Po tym jak Szkocja ogłosiła, że opuszczenie Wielkiej Brytanii UE i jednolitego rynku zmienia sytuację i konieczne jest drugie referendum niepodległościowe, kolejne kraje zgłaszają podobne wnioski - o czym pisaliśmy w WP money.
Szkotów w dążeniach niepodległościowych wsparła Irlandia Północna. Brexit zaognił sytuację również na Gibraltarze. W dążeniach secesyjnych aktywna jest również Baskonia w Hiszpanii, Liga północna we Włoszech oraz Flandria w Belgii. Z kolej kataloński rząd już zapowiedział, że zamierza do końca września przeprowadzić referendum w sprawie odłączenia się regionu od Hiszpanii.
Przypomnijmy, że na początku kwietnia Rząd pozbawił Katalonię 5,8 mln euro. Zablokował część środków z budżetu Katalonii na 2017 r., które miały być przeznaczone na sfinansowanie referendum ws. niepodległości tego zamożnego regionu położonego na północnym wschodzie Hiszpanii. Wniosek w sprawie złożył rząd w Madrycie.
Zobowiązanie do przeprowadzenia referendum w liczącym 7,5 miliona mieszkańców najbogatszym regionie Hiszpanii jest zawarte w manifeście ogłoszonym przez rząd regionalny. Decydujący głos w tym gabinecie ma koalicja pod nazwą "Razem na tak" (Junts pel Si). Dokument podpisali wszyscy bez wyjątku członkowie katalońskiego rządu regionalnego z jego szefem Carlesem Puigdemontem na czele.
Koalicja "Razem na tak", która wygrała wybory w 2015 roku, postawiła sobie jako główny cel zwołanie referendum w kwestii uniezależnienia Katalonii od reszty Hiszpanii, do czego zobowiązała się w programie wyborczym.
Ogłaszając ten tekst, "niemający żadnej wartość prawnej, ale zawierający silny ładunek polityczny" - komentuje hiszpańska agencja EFE - rząd kataloński pragnął rozwiać wszelkie wątpliwości co do swego jednolitego stanowiska i determinacji w kwestii dotrzymania zobowiązania wobec wyborców.
"Carles Puigdemont - pisze dalej EFE - trwa przy idei referendum niepodległościowego, ponieważ ogromna większość Katalończyków pragnie go mimo gróźb ze strony rządu centralnego i prób ograniczenia samorządu podejmowanych przez Madryt.
Poprzedni przywódca Katalonii Artur Mas, który przeprowadził w 2014 roku nieformalne referendum w sprawie niepodległości Katalonii, uznane z góry przez hiszpański Trybunał Konstytucyjny za nielegalne w świetle ustawy zasadniczej, został skazany za niepodporządkowanie się prawu na pozbawienie części praw obywatelskich przez okres 2 lat, m.in. prawa do piastowania stanowisk publicznych.
Również w stosunku do przewodniczącej katalońskiego parlamentu Carme Forcadell toczy się postępowanie sądowe: jest oskarżona o łamanie prawa, ponieważ działa na rzecz niepodległości Katalonii.
Puigdemont nie podał w piątek terminu przeprowadzenia referendum. Istnieje jednak zawarte w parlamencie między Junts pel Si i CUP (radykalni niepodległościowcy) porozumienie, na mocy którego powinno ono odbyć się przed wrześniem tego roku.