Lider Nowoczesnej Ryszard Petru zaapelował w Gdańsku do premier Ewy Kopacz, Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego, aby "przestali grać kopalniami". - Gracie tymi kopalniami, gracie pracą górników, a tak naprawdę nie zależy wam na górnictwie tylko wyłącznie na głosach - podkreślił.
- Muszę z tego symbolicznego miejsca zaapelować do polskich polityków, głównie do premier Ewy Kopacz jak i szczególnie do Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego przestańcie grać kopalniami - mówił Petru podczas piątkowego briefingu prasowego przed historyczną Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej. - Gracie tymi kopalniami, gracie pracą górników, a tak naprawdę nie zależy wam na górnictwie tylko wyłącznie na głosach - podkreślił.
Jak powiedział, "to jest przerzucanie kartofla gorącego na kolejne miesiące, a tak naprawdę górnictwo państwowe, niestety, obawiam się, skończy tak jak Stocznia Gdańska". - I to jest takie memento - mówił.
- Chciałbym z tego miejsca zaapelować o racjonalną dyskusję na temat przyszłości polskiego górnictwa - mówił Petru. - Nie dajmy się zwieść, że jak państwowa firma kupuje nierentowną kopalnię, to kopalnia będzie rentowna, ktoś do niej będzie dopłacał - podkreślił. - My wszyscy dopłacamy - zauważył lider Nowoczesnej.
- Pewnego dnia, obawiam się, że po prostu górnictwo padnie bo Komisja Europejska nie da zgody na kolejną dotację czy pomoc publiczną i wtedy okaże się, że nic z tych wielkich zapowiedzi, pseudo obietnic nie zostanie - oświadczył.
Petru odniósł się w ten sposób do czwartkowej informacji, że Grupa Tauron i Spółka Restrukturyzacji Kopalń uzgodniły warunki przedwstępnej umowy sprzedaży za symboliczną złotówkę aktywów kopalni Brzeszcze.
Petru przypomniał, że poprzedni zarząd Tauronu "nie chciał się na to zgodzić; obecny uznał, że jest to świetny pomysł i przejmuje nierentowną kopalnię, do której będzie dopłacał". - To nie jest sposób na uzdrowienie kopalni - ocenił. Podał, że jego ugrupowanie proponuje "urządzić Polskę lepiej za te same pieniądze". Według niego, "żeby to zrobić, trzeba podjąć parę niepopularnych decyzji".
Podczas briefingu w pobliżu Stoczni Gdańsk powiedział, że upadła ona "nie dlatego, że była złym zakładem pracy, ale dlatego, że angażowali się w jej, niby ratowanie, politycy, niestety przy udziale central związkowych".
- To co się działo ze Stocznią Gdańsk, powinno być takim memento dla tych, którzy teraz w ten sposób chcą ratować polskie kopalnie - ocenił. - To ważne, dlatego, że efektem zbytniego zaangażowania politycznego, niestety często tak, że celem tego zaangażowania nie było chronienie miejsc pracy co trzymanie synekur dla prezesów poszczególnych spółek - argumentował Petru.
- Ważne, żeby w Polsce było ugrupowanie, które mówi prawdę i nie zawsze mówi to, co jest przyjemne dla ucha, ale zawsze mówi prawdę o Polsce - podkreślił lider Nowoczesnej. - Jesteśmy pod Stocznią Gdańską, bo jest ona symbolem zmian - ja też czuję wiatr zmian, inny niż wtedy oczywiście, ale taki, który spowoduje, że Polska polityka może być racjonalna, że mogą być argumenty a nie argumenty siły, że możemy spierać się, mieć inne poglądy ale możemy debatować - tłumaczył Petru.
Lider Nowoczesnej podróżujący R-Busem po Pomorzu, w piątek rano odwiedził Kartuzy, a w Sopocie spotkał się z sympatykami partii.
