aktualizacja 09.40
Rząd w Madrycie planuje cięcia wydatków budżetowych i podwyższenie wieku emerytalnego o dwa lata. Hiszpanie mają pracować do 67 roku życia.* *Grecja też szykuje podobną zmianę. W obu krajach ludzie protestują.
Obecnie Hiszpania boryka się z dużym deficytem budżetowym, niskim tempem wzrostu i wysokim bezrobociem. Premier Jose Luis Rodriguez Zapatero zapowiedział redukcję wydatków o około 50 mld euro i zamrożenie etatów w służbie publicznej.
Główny protest odbył się w stolicy, gdzie - według organizatorów - zebrało się 60 tys. ludzi. Policja liczbę manifestantów oceniła na 9 tys. osób. Demonstrowano również w innych miastach, m.in. w Barcelonie i Walencji.
Protesty zorganizowały dwie największe centrale związkowe Hiszpanii: Związkowa Konfederacja Komisji Robotniczych i Powszechne Zrzeszenie Pracowników Hiszpanii. Jak zapowiedziały, echa protestów będzie słychać w całym kraju do 6 marca.
Premier Zapatero z Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej po raz pierwszy odkąd objął urząd spotyka się z taką falą sprzeciwu związków zawodowych. Kraj wyjątkowo mocno odczuł skutki światowego kryzysu, a bezrobocie pośród aktywnej populacji sięga obecnie 19 proc., a więc dwukrotnie więcej niż średnia w UE.
Plany cięć w wydatkach publicznych mają na celu ograniczenie deficytu budżetowego do 3 proc. PKB w 2013 roku. Nalega na to Bruksela. Według komentatorów masowe protesty będą testem dla rządu, czy podoła przeprowadzić skuteczne reformy.
W Grecji też demonstracje
Grecję ma podobny problem. Niemal całkowicie sparaliżował ją strajk przeciwko programowi oszczędnościowemu rządu, wprowadzonemu w celu przezwyciężenia kryzysu spowodowanego bezprecedensowym deficytem budżetowym.
O północy stanął transport lotniczy i morski. Nie funkcjonują także praktycznie żadne połączenia kolejowe. W Atenach kursują autobusy i metro, by strajkujący mogli udać się na miejsce manifestacji, które mają się odbyć w centrum w ciągu dnia. Do strajku nie przyłączyli się taksówkarze.
Manifestacje mają się w środę odbyć także w innych dużych miastach kraju, m.in. w drugich co do wielkości Salonikach. Zamknięte mają być szkoły, urzędy i sądy, zaś banki, szpitale i duże przedsiębiorstwa publiczne mają pracować w ograniczonym trybie.
Radio i telewizja nie przekazują żadnych informacji, gdyż do strajku przyłączyły się dziennikarskie związki zawodowe. W czwartek mają się nie ukazać dzienniki.
W przekonaniu związków zawodowych przedsięwzięcia oszczędnościowe rządu grożą _ erupcją _ bezrobocia. Rząd wprowadził m.in. zamrożenie płac w sektorze publicznym, podwyższa podatki i ogranicza wydatki budżetowe, by zmniejszyć deficyt budżetowy z 12,7 proc. PKB w zeszłym roku do poniżej 3 proc. w 2012 roku. W planach jest także podniesienie przeciętnego wieku odchodzenia na emeryturę o 2 lata do 63,5 roku.