Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Posezonowa wyprzedaż prywatyzacyjna

0
Podziel się:

Minister skarbu Zbigniew Kaniewski przedstawił listę firm, których akcje mają być sprzedane w 2004 roku. Ma być ich ponad 200, aby zapewnić uzyskanie zakładanych 8,8 mld zł. przychodów z prywatyzacji, inaczej bowiem budżet się zawali. 157 spółek wyselekcjonowanych wcześniej, to za mało dla zapełnienia pustego worka. Zdecydowano się na dołączenie kolejnych 50 firm.

Posezonowa wyprzedaż prywatyzacyjna

Mamy niezłą, jak do tej pory, koniunkturę giełdową. Są też ogromne potrzeby doraźnego zasypania rosnącej dziury fiskalnej, zarówno tej z budżetu centralnego, jak i funduszy celowych. Dlatego istnieje doraźna okazja oraz potrzeba (dwa w jednym) sprzedaży poprzez rynek kapitałowy wszelkich państwowych jeszcze akcji. Sprzedawane będzie praktycznie wszystko, na co pojawi się jakikolwiek w miarę racjonalny popyt, zaś jedynym kryterium przyjęcia ofert zdaje się być wyłącznie oferowana cena.

Listę otwierają przedsiębiorstwa, których sprzedaż ma dać największe przychody - PKO BP gdzie podobno 15 marca nastąpi otwarcie ofert na doradcę przy prywatyzacji banku. Planuje się upublicznić 30 proc. akcji banku. Wartość oferty szacowana jest między 6 a 7 mld zł. Na liście można znaleźć także grupę energetyczną Enea (80% akcji), Południowy Koncern Energetyczny (30%), Ciech, WSiP, Polmos Białystok i Zelmer.

Rząd zamierza także sprzedać resztówki akcji, które posiada w giełdowych spółkach. W ujawnionym wykazie można znaleźć nazwy takich spółek jak Kopeks, Impexmetal, Jelfa, Mennica, Kogeneracja, Polifarb Cieszyn-Wrocław, Sokołów, Huta Ferrum. Ich łączna wartość to ponad 0,5 mld zł.

W przyszłym tygodniu zostanie podjęta decyzja, co zrobić z pakietem 3,97 proc. akcji Telekomunikacji Polskiej, bowiem rozmowy w tej sprawie prowadzone są z France Telecom. Nie wiadomo jednak jak się zakończą, bo zakup pakietu przez Francuzów spowodowałby, że musieliby oni ogłosić wezwanie na pozostałe akcje TP SA, a tego robić się nie kwapią, z uwagi na brak środków finansowych. Być może użyty zostanie w tym celu jakiś „parkingowy” fundusz inwestycyjny albo bank.

O dziwo, nie przewiduje za to sprzedaży akcji banków notowanych na GPW. Stanowią one przecież płynną część aktywów, ich wartość szacowana jest na 1,5 mld zł. Skarb Państwa ma udziały w Pekao SA (4,14 proc.), BPH (3,68 proc.), BZ WBK (1,93 proc.) czy Banku Handlowym (2,49 proc.). Prawdopodobnie te pakiety stanowią rezerwę reprywatyzacyjną, tyle że sama reprywatyzacja odbędzie się przed polskimi sądami.

Nie łudźmy się, że te oferty skierowane są do nas - krajowych drobnych ciułaczy. Rząd bowiem najpierw opodatkowuje dochody z rynku kapitałowego, następnie podnosi podatek dochodowy od osób fizycznych. Kwota oszczędności maleje, a teraz będzie wyprzedaż akcji po promocyjnych cenach. Akcje te kupią instytucjonalni inwestorzy zagraniczni – branżowi oraz finansowi. Niewielką część przejmą natomiast Otwarte Fundusze Emerytalne, które są już opite niczym pijawki przewartościowanymi akcjami z rynku wtórnego. Z uwagi na wzrost ryzyka inwestycyjnego, będą się więc starały nieporadnie o częściową redukcję swoich pozycji. W lutym takie ruchy skracające pozycję OFE na rynku kapitałowym ocenia się na ok. 200 mln zł., a przoduje tu OFE ING.

Sam minister mówi mniej więcej tak: „Mam świadomość stale rosnącego długu publicznego w relacji do PKB. Jeżeli w poprzednich latach można było nie prywatyzować, to dzisiaj minister skarbu państwa takiego komfortu już nie ma”. Tłumacząc na nasz język – minister i rząd mają nóż na gardle więc sprzedadzą wszystko na co znajdzie się kupiec. Przypomina to scenę z filmu „Pianista”, kiedy to rodzina Spielmannów sprzedawała markowy fortepian za 3 tys. zł., zaś kupujący wyświadczał im tą łaskę, że załatwiał darmo tragarzy.

Polityka sprzedaży majątku w celu łatania doraźnych wydatków, gdy zwykłe pożyczanie już nie wystarcza nie jest spotykane w normalnych gospodarstwach czy firmach. W taki sposób sprzedają majątek alkoholicy na głodzie lub ludzie zdesperowani ojcowie rodzin, którzy nie mogą patrzeć na własne głodujące dzieci. Wynoszenie sprzętów i ostatnich cennych przedmiotów to rozwiązanie prowadzące do nikąd. Także politycznie, bowiem Samoobrona i LPR z pewnością wykorzystają ten błąd i zyskają w oczach elektoratu.

Jak więc przekonać społeczeństwo do prywatyzacji, skoro ono w niej nie uczestniczy. Tymczasem nie ma też żadnych zachęt do uczestnictwa obywateli w procesie prywatyzacji, żadnych ulg, specjalnych transz, premii. Zamiast tego jest oficjalna łapówka dla załóg prywatyzowanych przedsiębiorstw – 15 proc. akcji za darmo, za fakt przepracowania w tym zakładzie określonej liczby lat. Nie ma to nic wspólnego, ani ze sprawiedliwością społeczną, ani z edukacją przedsiębiorczości i operatywności. Prowadzi za to prostą drogą do korupcji, relatywizmu moralnego, nieudaczności i socjalistycznego rozdawnictwa. Ale nie darmo wicepremier Jerzy Hausner męczył się w swojej pracy habilitacyjnej nad grupami nacisku w socjalistycznej gospodarce. Jego rząd wie, jak zmiękczyć takie grupy nacisku.

Za co będziemy żyć jako państwo w następnych latach? Przecież majątek do sprzedaży już się kończy. Tymczasem obecnie zarobione pieniądze z prywatyzacji są zwyczajnie przejadane. Społeczeństwo tego nie odczuwa jako bezpośredniego wypływu z kieszeni, więc raczej nie protestuje.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)