Prezesa obrzucono jajkami, zdarto garnitur i koszulę oraz pobito. Zajściu przyglądały się pracownice "Odry" i stoczniowcy.
Po kilku minutach prezes uciekł. Policja nie interweniowała. Stoczniowcy domagali się, aby prezes podał się do dymisji skoro od kilku miesięcy nie potrafi wyprowadzić zakładu z zapaści.
Dziś prezes "Odry" zaproponował szwaczkom utworzenie nowej spółki, pracę na umowę-zlecenie i obniżenie zarobków o 40 procent. Po tych propozycjach szwaczki poprosiły stoczniowców o pomoc. Po zajściu większość kobiet mówiła, że nie żałuje takiego obrotu sprawy.
Pracownicy "Odry" nie mają wypłacanych pensji od marca, choć cały czas w zakładzie trwa produkcja. Komitet protestacyjny zawiązany w zakładach odzieżowych zwrócił się do prokuratury o zbadanie, gdzie są pieniądze zapłacone za produkcję.
Stoczniowcy zapowiedzieli ponowną pikietę zakładów odzieżowych.