W Izraelu trwają przedterminowe wybory parlamentarne. Blisko pięć milionów uprawnionych obywateli Izraela, Żydów i Arabów, wybiera 120 deputowanych Knesetu.
W wyborach uczestniczy 27 partii i komitetów, ale - jak wskazywały sondaże - tylko 13 z nich wprowadzi swoich kandydatów do parlamentu. Pierwsze, nieoficjalne wyniki wyborów - na podstawie symulacji komputerowych - przedstawi telewizja zaraz po zamknięciu lokali wyborczych o godzinie 21 czasu warszawskiego. Radio izraelskie podało, że w pierwszych godzinach odnotowano najniższą w historii frekwencję - głosowało niewiele ponad 10 % wyborców.
Doszło już do kilkunastu incydentów zakłócających przebieg wyborów. W związku z wyborami siły bezpieczeństwa postawione są w stan podwyższonej gotowości. Lokali wyborczych strzeże 30 tysięcy żołnierzy, policjantów i ochroniarzy. Armia izraelska zaostrzyła okupację Zachodniego Brzegu Jordanu. Obowiązuje tam godzina policyjna, a Palestyńczycy nie mogą wjeżdżać do Izraela. Wojsko wzmocniło ochronę żydowskich osiedli w Samarii, Judei i w Strefie Gazy.
Sondaże przedwyborcze wskazywały na zwycięstwo partii Likud, premiera Ariela Szarona, który zapowiedział, że będzie zmierzał do utworzenia rządu, opartego na szerokiej koalicji jedności narodowej. W ocenie polityków palestyńskich, wybory nie przyniosą - jeśli wygra Ariel Szaron i prawica - żadnych zmian w polityce izraelskiej w kwestii palestyńskiej i zbrojny konflikt będzie trwał.