Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Rok 2005 – POPisowy przełom czy powtórka z lewicowej „rozrywki”

0
Podziel się:

Ten rok zapowiada się wręcz niezapomnianie i kto wie czy nie będzie przełomowym w naszej najnowszej historii. Najistotniejsze będą zmiany na polskiej scenie politycznej, gdyż moim zdaniem to ona będzie nadawać w 2005 roku ton pozostałym elementom życia społecznego i ekonomicznego.

Rok 2005 – POPisowy przełom czy powtórka z lewicowej „rozrywki”

Jednak w tej polityce na dzień dzisiejszy istnieje wielka niewiadoma. Nie wiadomo kiedy odbędą się wybory parlamentarne – jeśli w maju to zmiany o których poniżej zaistnieją już w 2005 roku. Jeśli zaś późną jesienią, to rok ten będzie podobny do ostatniego półrocza. Zakładam więc, że wybory będą na przełomie maja i czerwca.

Do maja zaś lewica pogrąży się całkowicie w odmętach afer korupcyjnych, agenturalnej przeszłości oraz wewnętrznych walk o szczątki elektoratu jakie po niej pozostały. Przy okazji tego upadku kilka odłamków trafi polityków prawicy, oni bowiem też mają sporo brudów z przeszłości za paznokciem. Przegranym jest natomiast niemal z pewnością Andrzej Lepper ze swoją Samoobroną, który ma fatalnych współtowarzyszy i od czasu do czasu daje popis swojej ludowej i narodowosocjalistycznej miałkości.

Prawdziwy POPiS zaś majowe wybory wygra i to na tyle wyraźnie by utworzyć rząd, choć nie na tyle aby zmienić konstytucję i odrzucać weta prezydenta Kwaśniewskiego (wszak wybory prezydenckie dopiero pod koniec 2005 roku) – do tego potrzeba będzie LPR-u, który nie na wszystkie zmiany się zgodzi. A zmian będzie bez liku. Wyposzczone politycznie społeczeństwo czeka na radykalne zmiany i POPiS musi je przeprowadzić szybko, bowiem ma do czynienia z elektoratem bardzo niecierpliwym – jednym słowem albo szybko i wszystko na raz (w ciągu parę miesięcy) albo poparcie rozwieje się niczym dym. A niewątpliwie trudno jest coś zmienić, i szybko, i dobrze.

Czeka nas więc istna rewolucja podatkowa, radykalne zmiany w finansach publicznych i ubezpieczeniach społecznych, obniżenie podatków a także likwidacja niektórych z nich (w tym podatku od zysków kapitałowych). Także nieuchronny jest szereg reform ustrojowych, począwszy na reformie ordynacji wyborczej, skończywszy na służbach mundurowych, specjalnych, aparacie sprawiedliwości a nawet szkolnictwie wyższym. Tak naprawdę chodzi o dekomunizację, która zapewne będzie w 2005 roku przeprowadzona, bowiem prawica nie popełni już więcej błędu rządu Mazowieckiego. Czy przyjmie ona formy cywilizowane czy też będzie miała znamiona jakobińskie zależy od szczegółowych rezultatów wyborów.

W gospodarce rok rozpocznie się od skoku inflacji w granicach 5,5 –6% i wyhamowania dynamiki wzrostu eksportu. Złoży się na to kilka czynników: mocny złoty, znaczący spadek koniunktury w Europie Zachodniej wywołany mocnym euro, spadek dynamiki inwestycji zagranicznych będący wynikiem utraty konkurencyjności Polski w stosunku do innych krajów (zwłaszcza Europy Środkowej i Azji). Brak tej dynamiki osłabi ponownie wzrost gospodarczy do poziomu 3,5% - 4% rocznie. W drugiej połowie roku nastąpi pewne osłabienie złotego, co w połączeniu z dość napiętym budżetem 2005 może doprowadzić do ponownych kłopotów z poziomem długu publicznego. Należy więc spodziewać się, iż nowy rząd radykalnie zreformuje i odchudzi finanse publiczne, zaś reforma podatkowa i ZUS pozwoli na wzrost optymizmu na rok 2006, w którym można spodziewać się szybszej dynamiki przyrostu PKB.

Na rynku walutowym wiele zależeć będzie do sytuacji w USA. Jeśli reformy prezydenta Busha zmierzające do dalszych obniżek podatków i stopniowego obniżania deficytu budżetowego powiodą się, to USA wyjdą z kłopotu dwóch bliźniaczych deficytów. Osobiście wierzę w amerykańską gospodarkę i uważam, że obecna sytuacja na rynku EUR-USD to raczej instrument wojny ekonomicznej pomiędzy Ameryką a Europą niż skutek sytuacji finansowej USA. Wielką siłą napędową natomiast będzie Azja i to już nie tylko dzięki Chinom ale i innym krajom – Japonii, Korei i Indiom.

Polski rynek kapitałowy przeżył w ostatnim roku rozkwit, który nie przełożył się w pełni na sukcesy inwestorów indywidualnych. Wzrost kapitalizacji do poziomu giełdy we Wiedniu to powód do dumy, tak samo jak debiut firm zagranicznych. Jednak wprowadzenie podatku giełdowego od zysku dla osób fizycznych na tak wysokim poziomie skutecznie wyeliminuje ich z rynku. Giełda staje się powoli rynkiem instytucji, coraz mniej rynkiem inwestorów i graczy. Miejmy nadzieję, że nowy rząd szybko to zmieni, bo jedna bessa może wymieść drobny akcjonariat raz na zawsze.

W co inwestować w 2005 roku? Jeśli mogę mieć własne zdanie w tej materii, to przede wszystkim w prostą produkcję i przetwórstwo oraz handel surowcami i wyrobami z nich przetworzonymi (zwłaszcza w sektorze metalowym). Taki na przykład rynek stali wydaje się być ciągle niedowartościowany a zarazem atrakcyjny co najmniej do 2007 roku. Cena stali rośnie, popyt nie może zostać zaspokojony przez podaż, a nasz popyt ciągle nie dorównuje nawet 50% popytu w UE per capita.

Nie polecam natomiast sektora naftowego, gdyż ceny paliw i ropy naftowej będą spadać. Perspektywiczny natomiast wydaje się pozostały sektor chemiczny: takie zakłady jak Dwory, Dębica czy grupa Boryszew ciągle stoją u progu dynamicznego wzrostu. Powoli mamy szansę stać się europejskim centrum chemicznym. Po warunkiem oczywiście, że złoty nie umocni się za bardzo i nie doprowadzi do utraty opłacalności eksportu.

Wielką zagadką pozostaje sektor tekstylny. Co prawda takie firmy jak Vistula czy Wólczanka oficjalnie informują, iż nie boją się zniesienia kontyngentów chińskich, bowiem szyją dla wyższej półki klientów, ale ja uważam, że jest inaczej. Dzisiejsze Chiny to nie tylko tandeta i towar niskojakościowy, to także dobry i solidny wyrób po wyjątkowo korzystnych cenach, o czym przekonują się codziennie Redan czy LPP. Być może dla tych firm brak ceł i kontyngentów (zwłaszcza w kontekście niedawnej afery z prezesem Redanu) to przepustka do raju i perspektywa dynamicznego rozwoju, gdzie nie ma miejsca dla klasycznych producentów.

Autor jest doktorem nauk ekonomicznych i wykładowcą w Instytucie Zarządzania Politechniki Łódzkiej.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)