Roman Polański otrzymał w Rzymie doktorat honoris causa tamtejszego Uniwertsytetu La Sapienza. Z włoską publicznością reżyser rozmawiał o swym życiu i twórczości, a także o wojnie w Iraku
W czasie porannej uroczystości w audytorium maximum rzymskiej uczelni Roman Polański był poważny, rozchmurzył się, gdy po południu w tym samym miejscu spotkał się ze studentami i wielbicielami swojej twórczości. Doktorat honorowy wydziału literatury i filozofii przyznano mu za wkład do kultury europejskiej, jaki wniósł jako polski intelektualista i artysta żydowskiego pochodzenia.
Polański sam wrócił do dzieciństwa i ucieczki z krakowskiego getta. Przyznał, że kiedy patrzy wstecz, ma wrażenie, iż wszystko, co robił, zmierzało do filmu "Pianista". Wyznał, że po nakręceniu go spadł mu wielki kamień z serca i teraz gotów jest do nowej przygody. Jest nią ekranizacja "Olivera Twista" Dickensa, do której przystąpił z myślą o swoich dzieciach.
Pytany o sprawę amerykańskich nadużyć wobec jeńców w Iraku, Polański stwierdził, że to "wydarzenie poniżej ludzkiej godności". "Fakt, że dopuścili się tego żołnierze amerykańscy, a nie oprawcy iraccy, wiele mówi o naturze człowieka" - dodał reżyser.
Przed odlotem do Paryża był on jeszcze gościem Polskiego Instytutu Kultury, gdzie spotkał się z włoskimi twórcami oraz gronem rodaków, w tym ambasador Hanną Suchocką.