Według ostatnich informacji, we wczorajszym zamachu terrorystycznym w stolicy Czeczenii Groznym zginęło co najmniej 55 osób a 123 zostały ranne. Liczba ofiar może być jeszcze większa.
Czeczeńscy terrroryści-samobójcy wysadzili w powietrze siedzibę prorosyjskiego rządu Czeczenii. W budynek uderzyły dwa samochody, wypełnione materiałem wybuchowym.
Wraz z zapadnięciem zmroku ratownicy zaprzestali odgruzowywania ruin budynku. Pod gruzami są prawdopodobnie ciała dalszych zabitych. Cały teren otacza wojsko i milicja.
Wszyscy w Rosji starają się teraz odpowiedzieć na pytanie, jak dwa samochody, wypełnione materiałami wybuchowymi, mogły przejechać przez całe miasto. Wiadomo już na pewno, że terroryści mieli przepustki, podpisane przez wysokich rangą przedstawicieli czeczeńskiej administracji. Dowódca zgrupowania rosyjskich wojsk na Północnym Kaukazie, generał Wiktor Kazancew powiedział, że winni są wszyscy, od żołnierzy pilnujących budynku po ministrów. "Musimy zdecydowanie zmienić system bezpieczeństwa w republice" - dodał Kazancew, a obserwatorzy odebrali to jako zapowiedź zwolnień w czeczeńskiej administracji. Choć Kazancew obiecał, że winni zamachu zostaną schwytani i osądzeni, to nikt w to nie wierzy.
Coraz więcej Rosjan uważa, że inspiratorem zamachu był jeden z głównych dowódców czeczeńskich partyzantów, Szamil Basajew. Prezydent Władimir Putin w specjalnym telegramie do rodzin ofiar napisał, że tragedia w Groznym nie wpłynie na "proces pokojowy" w Czeczenii.