Obowiązujące obecnie restrykcje w formie zakazu wjazdu na terytorium UE i zamrożenia aktywów wygasają 15 września i najpewniej zostaną przedłużone o kolejne pół roku. Na czarnej liście jest 146 osób: rosyjscy politycy, wojskowi oraz ukraińscy separatyści, odpowiedzialni za podważanie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. Sankcje dotyczą też kilku osób z bliskiego otoczenia prezydenta Rosji Władimira Putina.
Zamrożenie aktywów dotyczy również 37 firm i organizacji.
Według dyplomatów na szczycie UE w październiku ma odbyć się dyskusja o przyszłości relacji z Rosją w obliczu trwającego konfliktu na Ukrainie, w tym o przyszłości sankcji wobec Rosji i sankcji gospodarczych, obejmujących m.in. ograniczenia w dostępie do kapitału i technologii dla rosyjskich banków i firm naftowych. Sankcje gospodarcze przedłużono w lipcu br. i będą obowiązywać do końca stycznia 2017 r.
Złagodzenie tych restrykcji UE uzależniła od pełnego wdrożenia porozumień z Mińska w sprawie uregulowania konfliktu, ale w niektórych krajach UE pojawiają się apele o zniesienie sankcji.
W poniedziałek przedstawiciel rządu Słowacji, pełniącej półroczne przewodnictwo w UE, podkreślił, że ocena wdrażania porozumień z Mińska pozostanie podstawą do decyzji o przyszłości sankcji wobec Rosji.
- To bardzo jasne. Stale oceniamy wdrażanie porozumień z Mińska. Jest to podstawa dla naszych decyzji i będziemy się tą ocena kierować w sprawie przedłużenia sankcji - powiedział dziennikarzom w Brukseli sekretarz stanu w słowackim MSZ Ivan Korczok.
Pod koniec sierpnia premier Słowacji Robert Fico spotkał się w Moskwie z prezydentem Putinem i ocenił, że sankcje nie przyniosły rozwiązania spraw, na które miały wpłynąć. Na swoim koncie na Facebooku Fico zaapelował, by "w sposób racjonalny przyjrzeć się sankcjom i powiedzieć, że szkodzą one zarówno Unii Europejskiej, jak i Rosji". Niektórzy komentatorzy uznali, że pełniąca przewodnictwo w Unii Słowacja będzie dążyć do zniesienia sankcji wobec Rosji.