Są potencjalnymi drogowymi "kilerami" - pisze "Super Express".
Policja twierdzi, że nie może usunąć ich z drogi. "Nie możemy im wystawiać mandatów za zmęczenie ani zmuszać do wypoczynku na parkingu, choć mamy dowody, że prowadzą swoje auta długie godziny bez wytchnienia" - potwierdza tę bulwersującą informację inspektor Zygmunt Szywacz ze śląskiej "drogówki".
"Super Express" pisze, że dzieje się tak, choć ciągnące potężne naczepy wozy są obowiązkowo wyposażone w tachografy rejestrujące - między innymi - czas jazdy, przerwy w trakcie jazdy i szybkość z jaką są prowadzone wielotonowe kolosy. Funkcjonariusze policji drogowej odczytują te dane bez trudu, ale ręce wiąże im brak przepisów wykonawczych regulujących sposób kontroli kierowców ciężarówek. O bezpiecznym czasie pracy kierowców zawodowych nic nie wspomina kodeks drogowy ani kodeks wykroczeń.
"Polscy kierowcy, zmuszani przez właścicieli firm transportowych siedzą za kółkiem często po kilkanaście godzin na dobę. Nie chcą stracić pracy i ryzykują" - dodaje dziennik.
"Większość pracodawców zatrudnia jednego kierowcę na ciężarówkę, bo tak jest taniej" - potwierdza Andrzej M., kierowca, który zwolnił się z firmy transportowej na Śląsku.
"Unijne przepisy jednoznacznie stwierdzają, że już po pierwszych czterech i pół godzinach jazdy kierowca musi odpoczywać 45 minut" - informuje rzecznik prasowy częstochowskiej "drogówki", komisarz Marek Struski.
"W Polsce, dopiero w 2003 roku ma zacząć obowiązywać specjalna ustawa o czasie pracy kierowców wprowadzająca unijne standardy i zobowiązująca kierowców ciężarówek do przerw poprawiających bezpieczeństwo jazdy" - czytamy w "Super Expressie".
iar/superexpress/dj
