Amerykański prezydent - elekt prezentował się podczas kampanii przedwyborczej jako entuzjasta Brexitu. Brytyjczycy nie są jednak przekonani, czy nowy gospodarz Białego Domu ułatwi im przetrwanie rozwodu z Unią Europejską.
Podczas kampanii wyborczej Donald Trump mówił o sobie "Mr Brexit", a wyborców kusił sloganem "Brexit-plus-plus-plus". Zyskał poparcie Nigela Farage'a, szefa brytyjskiej Partii Niepodległości UKIP, który przemawiał na jednym z jego wieców. W noc wyborczą Nigel Farage oświadczył, że Donald Trump obiecał Wielkiej Brytanii szybkie zawarcie umowy handlowej, co ma spełnić nadzieje zwolenników Brexitu.
Sam Donald Trump mówił jeszcze przed referendum unijnym: "Imigracja to dla Europy straszna rzecz. Wiele z tego przeforsowała Unia Europejska. Moim zdaniem Brytyjczykom będzie lepiej bez niej." Przy innej okazji zapewniał, że zrobi wszystko, by podtrzymać dobre stosunki z Wielką Brytanią.
Mimo to na blogu tygodnika "The Economist" znalazła się krytyczna opinia. Jej autorzy przekonują, że Donald Trump jest przeciwnikiem kompleksowych umów gospodarczych, jest gotów otoczyć Amerykę barierami celnymi. Przestrzegają też, że prezydent elekt może wskrzesić izolacjonizm i osłabić NATO, które jego zdaniem nieproporcjonalnie obciąża Amerykę kosztami obrony Europy.
Zdaniem komentatorów tygodnika "flirt Donalda Trumpa z Brexitem" wcale nie musi być dla Wielkiej Brytanii korzystny.