Pentagon ogłosił, że plan ewentualnej inwazji na Irak został już zaakceptowany.
Doradczyni prezydenta do spraw bezpieczenstwa narodowego Condoleezza Rice oświadczyła, że Stany Zjednoczone nie zamierzają tracić czasu na - jak to ujęła - "kolejną zabawę w kotka i myszkę". Według Rice każde naruszenie przez Irak postanowień przyjętej w piątek rezolucji powinno zostać uznane za poważne.
Sekretarz stanu Colin Powell dodał, że jeśli debaty na ten temat będą prowadziły donikąd, to Stany Zjednoczone mogą skorzystać z prawa do samodzielnej akcji militarnej. Powell dodał, że będąc na miejscu Saddama Husajna potraktowałby amerykańskie groźby bardzo powaznie.
Wcześniej przedstawiciele Pentagonu poinformowali, że mają już gotowy plan wojny z Irakiem. Ewentualną inwazję rozpoczną zmasowane ataki z powietrza z wykorzystaniem bombowców B-1 i B-2. Potem do akcji wkroczą wojska lądowe. Ich zadaniem będzie zajęcie strategicznych rejonów Iraku oraz odcięcie od reszty kraju centrów dowodzenia.
Pentagon liczy na masowe dezercje po stronie irackiej oraz szybki upadek władz w Bagdadzie. W inwazji ma wziąć udział około 150 tysięcy żołnierzy, jednak w razie potrzeby Pentagon będzie mógł wykorzystać kolejne 100 tysięcy.