W Warszawie manifestowali pracownicy radomskiego Lucznika W Warszawie manifestowali pracownicy radomskiego Łucznika W Warszawie zakończyła się demonstracja pracowników radomskiego 'łucznika'. Około 600-ciuset osób protestowało przeciwko zwalnianiu pracowników z zakładu oraz domagało się od rządu wypłaty zaległych wynagrodzeń. Demonstranci złożyli listę swoich żądań w resortach pracy, gospodarki i obrony narodowej oraz w Kancelarii Premiera. Głównym żądaniem pracowników 'łucznika' było podpisanie kontraktu rządu z zakładem, dzięki któremu armia i ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji zakupi od 'łucznika' kilka tysięcy karabinów 'Beryl'. Zbigniew Cebula, przewodniczący 'Solidarności' w 'łuczniku' powiedział, że kontrakt taki uchroniłby zakład przed likwidacją oraz zapewniłby wypłatę zaległych świadczeń pracownikom. Demonstracja była nielegalna, gdyż władze stolicy nie wyraziły zgody na jej zorganizowanie. Jednak pracownicy 'łucznika' w eskorcie policji swobodnie poruszali się ulicami Warszawy.
Demonstranci skandowali: 'Władzo daj żyć', 'Ręce precz od 'łucznika' oraz 'Chcemy pracować, a nie demonstrować'. Protestujący używali gwizdków i syren, rzucali też petardy. Nie doszło jednak do interwencji policji. Po pikiecie przed ministerstwem obrony narodowej demonstranci z 'łucznika' w trzech grupach przeszli na dworzec kolejowy, skąd odjechali do Radomia.
