Komisja Europejska zrezygnowała z ambicji uczynienia z Unii Europejskiej najszybciej rozwijającej się gospodarki na świecie do 2010 roku na rzecz bardziej realistycznego określenia gospodarki konkurencyjnej.
Komisja Europejska chce się skupić na wzroście gospodarczym i tworzeniu większej liczby miejsc pracy - poinformował przewodniczący Komisji Jose Manuel Barroso na konferencji prasowej w środę w Brukseli. "Mówimy teraz, że będziemy pracowali nad tym, żeby gospodarka europejska była bardziej dynamiczna i mogła wygrywać wojnę konkurencyjności na szczeblu światowym" - oświadczył Barroso.
Dodał, że cel uczynienia z UE najszybciej rozwijającej się gospodarki na świecie do 2010 roku nie był dobrze i wiarygodnie sformułowany podczas szczytu w Lizbonie.
Kraje Unii ustaliły w roku 2000 tzw. Strategię Lizbońską, czyli program ożywienia gospodarki i poprawy konkurencyjności Unii Europejskiej. Zakładał on, że do 2010 r. Unia stanie się najbardziej konkurencyjną gospodarką świata.
Wcześniej w środę, przemawiając w Parlamencie Europejskim , Barroso powiedział, że przyczyny porzucenia części planu wyznaczonego pięć lat temu w Lizbonie to zarówno zbyt powolny wzrost w przeszłości, jak i bardzo szybki rozwój gospodarki Azji.
Dzięki nowemu programowi KE ma nadzieję na stworzenie 6 mln miejsc pracy do 2010 r. i zbliżenie do 3 proc. rocznego wskaźnika wzrostu w Europie.
Strategia Komisji ma trzy główne nurty, pokrywające się z 10 zadaniami priorytetowymi polityki centralnej. Chodzi o uczynienie z Europy miejsca najkorzystniejszego dla inwestycji i pracy, wykorzystanie wiedzy i innowacji w celu podniesienia wzrostu gospodarczego oraz tworzenie nowych miejsc pracy.
Wiceprzewodniczący Komisji, komisarz ds. przedsiębiorstw i przemysłu
Guenter Verheugen podkreślił, że zamierza ona położyć akcent na wzrost konkurencyjności unijnej gospodarki. "Przesłanie dla gospodarki brzmi: chcemy stworzyć warunki ramowe do zwiększenia waszej konkurencyjności. Ale nie liczcie na subwencje i nie liczcie na żadnego rodzaju protekcjonizm. Liczcie się z tym, że zapewnimy to, iż będziecie się mogli rozwijać, np. poprzez lepsze ustawodawstwo, uczciwą konkurencję na całym świecie" - powiedział Verheugen.
Dodał, że dla KE ważne jest, żeby w obliczu zaostrzonej konkurencji ochronić wysoki poziom bezpieczeństwa społecznego i ochrony środowiska. "Instrument, który oferujemy, to strategia na rzecz wzrostu i zatrudnienia. Pozwoli on na wyższy poziom bezpieczeństwa socjalnego i lepszą ochronę środowiska" - powiedział.
Wśród "trudnych i ważnych elementów" strategii Jose Barroso wymienił "spójność, zwłaszcza na tle nowych państw członkowskich".
"Niezbędne jest wysłanie sygnału solidarności w stronę całej Europy; nie ma Europy bez solidarności, i to jest właśnie naszą intencją" - powiedział Barroso. Właśnie spójność jest "najważniejszą sprawą w naszej strategii" - podkreślił. "Poprzez politykę spójności chcemy mieć naprawdę funkcjonujący rynek wewnętrzny, w miarę możliwości zrównoważony".
Wystąpienie Barroso w PE wywołało mieszane reakcje wśród grup politycznych Parlamentu.
Zdaniem szefa ugrupowania Zielonych Daniela Cohn-Bendita, propozycje Barroso są krokiem wstecz do czasów sprzed Lizbony i "przygnębiająco przypominają czasy Thatcher".
"Podzielamy cele tworzenia miejsc pracy, innowacji i modernizacji europejskiej gospodarki. Jednak instrumenty zaproponowane przez Komisję po prostu nie są właściwe do ich osiągnięcia" - napisali w oświadczeniu Zieloni.
"Potrzebujemy wszechstronnego podejścia makroekonomicznego, zawierającego strategię opracowaną z punktu widzenia popytu, i przyjaznego rynkowi pracy systemu podatków. W zamian zaoferowano nam podejście podażowe, przenoszące odpowiedzialność na państwa członkowskie" - dodali.
Krytycznie o programie wypowiadali się również socjaliści, twierdząc, że "Barroso stracił równowagę projektu", kładąc nacisk na zagadnienia gospodarcze i reformy strukturalne, kosztem spraw socjalnych i ochrony środowiska.
"Silna polityka socjalna i zagadnienia ochrony środowiska nie mogą być rozpatrywane jako element problemów UE z konkurencyjnością, ale jako istotna część, służąca ich rozwiązaniu" - uważa wiceprzewodniczący grupy socjalistów Harlem Desir.
Propozycje Barroso poparł natomiast szef największej, chadecko-konserwatywnej grupy w Parlamencie (EPL-ED), Hans-Gert Poettering, mówiąc, iż zgadzają się one z wytycznymi ugrupowania.
Jego zdaniem, szczyt lizboński "chciał załatwić ewidentnie zbyt dużo, ogłaszając dążenie do utworzenia +najbardziej konkurencyjnej gospodarki na świecie+. Komisja Barroso przyjęła bardziej realistyczną i pragmatyczną ścieżkę, która jest poważniejsza i możliwa do zrealizowania".
Janusz Lewandowski (PO), także z EPL-ED, uważa, że program Komisji pozostawia niedosyt. "Nie doczekaliśmy się odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób to, co nie zadziałało pod przywództwem Romano Prodiego (poprzedniego przewodniczącego KE - PAP), zadziała pod przywództwem człowieka z Lizbony" - powiedział.
Zdaniem Lewandowskiego, realizacja ambitnych celów Strategii będzie możliwa tylko dzięki przeprowadzeniu "głębokich reform strukturalnych w najbardziej ociężałych gospodarkach europejskich, w szczególności tych państw członkowskich, które nazywają się motorem integracji gospodarczej".
"Te reformy wymagają woli i odwagi politycznej, gdyż naruszają i w znacznym stopniu demontują ociężały europejski model społeczny" - dodał Lewandowski.