Resort przygotowuje nowelizację rozporządzenia dotyczącego szczegółowych warunków wykonywania rybołówstwa. W dokumencie są zapisy, których wejście w życie poskutkuje zamknięciem łowisk na Zatoce Gdańskiej dla kutrów dłuższych niż 12 metrów i w odległości 6 mil morskich od brzegu.
Organizatorzy akcji protestacyjnej - Zrzeszenie Rybaków Morskich z Władysławowa, Organizacja Producentów "Władysławowo" oraz Pomorska Organizacja Producentów "Arka" uważają, że takie przepisy zniszczą rybołówstwo zatokowe.
Zadowolenia z przebiegu protestu nie krył Ryszard Groenwald, armator z Helu i prezes spółki posiadającej kilka kutrów oraz własną przetwórnię. Zastrzegał jednak, że nie wiadomo jakie będą efekty protestu na Zatoce Gdańskiej. Przekonywał też, że nie ma racjonalnych powodów, naukowych i społecznych, by ograniczać połów. Dodał, że w samej zatoce łowi się kilkanaście tysięcy ton ryb.
Ministerstwo przekonuje, że potrzebny jest program osłonowy dla rybaków, bo ograniczenia połowowe będą coraz większe. "To konieczne, bo w Bałtyku nie ma ryb"- ocenił Grzegorz Hałubek, doradca do spraw rybołówstwa Ministra Gospodarki Morskiej. "Albo te ryby chronimy, albo robimy z tego fikcję, gdzie dorsz nie ma co jeść, a my będziemy walczyć o to, żeby jeszcze bardziej pogłębiać ten problem" - powiedział. Dodał, że armatorzy muszą być gotowi na jeszcze gorszy scenariusz niż obecnie planowane ograniczenie.
Do dziś organizacje rybackiej miały czas, aby przesłać do Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej uwagi w sprawie nowelizacji rozporządzenia dotyczącego szczegółowych warunków wykonywania rybołówstwa.