Dziś rusza wojskowa komisja kwalifikacyjna. Zastąpiła ona pobór, gdy armia przekształciła się w zawodową. Idą więc do niej już tylko ci, którzy chcą. Jednak przez rządowe oszczędności nie szkoli się z nich jeszcze w pełni wartościowego wojska. Brakuje miejsc treningowych, zaplecza socjalnego, ale przede wszystkim sprzętu.
Kanibalizacja to zjawisko, które Biuro Bezpieczeństwa Narodowego opisuje w druzgocącym dla rządu raporcie _ Stan profesjonalizacji Sił Zbrojnych RP _. Polega ono na tym, że wymontowuje się części z jednych samolotów, by ratować drugie - tym samym zmniejszając regularnie liczbę latających maszyn.
Opozycja zaznacza, że w Polsce mamy do czynienia jedynie z likwidacją poboru, a nie gruntowną reformą wojska. Więc podstawową zaletą transformacji armii jest fakt, że po kwalifikacji - która zastąpiła pobór - młodzi ludzie mogą sami zdecydować, czy do wojska chcą iść.
- _ Jeśli zaś chodzi o sprawność bojową naszych żołnierzy, to nie zmieniło się wiele _ - mówi generał Roman Polko. - _ Można śmiało powiedzieć, że mamy mniejsza armię, ale jej wyszkolenie nie odbiega od znacznie liczebniejszej armii z poboru _- dodaje.
To może dziwić, jeśli spojrzeć na systematycznie rosnące wydatki budżetowe na wojsko. Co prawda tempo ich przyrostu nieznacznie zmalało w ciągu ostatnich trzech lat,ale wydatki ciągle rosną.
Źródło: Ministerstwo Obrony Narodowej
Sytuacja wygląda inaczej, gdy spojrzymy na kluczowy dla armii procent PKB przekazywany na obronność kraju. Uchwalony ustawowo gwarantuje MON-owi coroczne wpływy w wysokości 1,95 proc. produktu krajowego brutto.
Rząd przy konstruowaniu każdego budżetu ma ogromne problemy z realizacją tego zobowiązania. A w tym roku, według BBN, zastanawia się nawet nad wprowadzeniem blokady wydatków, która skutkowałaby ich zatrzymaniem na poziomie 1,79.
Źródło: Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.
- W przypadku wprowadzenia blokady na 2 miliardy złotych.
Generał Polko argumentuje, że bez pieniędzy nie zbudujemy zawodowej armii. - _ U nas brakuje wręcz rzeczy zupełnie podstawowych, jak ośrodki szkoleniowe. Na przykład za mało jest strzelnic - mówi . _Nie mamy też baz, które nie byłyby koszarami - bo te są przystosowane przecież dla wojska poborowego, które pozostaje w jego murach 24-godziny na dobę.
- _ W GROM-ie są sale zabiegowe, ale gdy żołnierz tej jednostki zachoruje, musi leczyć się przez NFZ. Oznacza to, że człowiek, od którego sprawności fizycznej zależy bezpieczeństwo kraju, czeka w kolejkach do specjalistów miesiącami _ - wyjaśnia generał Polko.
Według raportu BBN, w wojsku 40 procent etatów lekarskich pozostaje nieobsadzona. Brakuje lekarzy, bo więcej niż armia płaci nawet państwowa służba zdrowia.
Modernizacja to profesjonalizacja
*Zarobki żołnierzy: *szeregowy - 2400 zł
kapitan - 4200 zł
pułkownik - 7850 zł
generał - 14400 zł
BBN w swoim raporcie wskazuje też na ogromne braki sprzętowe. Marynarka wojenna w ciągu ostatnich dziesięciu lat zezłomowała 62 proc. okrętów bojowych i pomocniczych jednostek pływających. Duża część naszych samolotów pochodzi z lat 60. i 70. Nie ma samolotów szkoleniowych do nauki pilotów latania na F-16.Według BBN nie wystarczająco waloryzowane są płace wojskowych, co może skutkować brakami kadrowymi.
Raport informuje też, że z 3,7 miliarda złotych przeznaczonych na plan modernizacji 2008-2010 przez pierwsze dwa lata rząd wydał tylko 0,8 mld zł. Dopiero na rok 2010 zaplanował 2,2 miliarda.
Dla posła POGrzegorza Dolniakaz Sejmowej Komisji Obrony Narodowej sytuacja wygląda znacznie lepiej niż w raporcie BBN. Dolniak przekonuje, że szef biuraAleksander Szczygłoprzedstawia taką wizję naszej armii, ponieważ jako były szef resortu obrony chce zdyskredytować obecnego. Zaprzecza też, by szykowana była blokada pieniędzy na MON.
- _ To zagrywka polityczna. Szczygło chciał się wykazać i przyszykował taki paszkwil. Prawda jest taka, że oszczędności dotknęły wszystkie resorty. Nie zmienia to faktu, że żadnych pieniędzy wojsku nie zabieramy, a jedynie przekładamy wydatki na późniejsze terminy _ - tłumaczy Dolniak. - _ Np. modernizacja przewidzianana lata 2008-2010 została przedłużona również na rok 2011. Oznacza to, że profesjonalizacja armii trwa, tylko odsunęliśmy w czasie proces jej unowocześniania _ - dodaje.
Specjaliści podkreślają jednak, że to właśnie modernizacja jest profesjonalizacją. Bez nie nie ma mowy o zawodowym wojsku.
Tymczasem w naszej armii nie tylko brakuje pieniędzy na nowy sprzęt. Nie wystarcza też pieniędzy na remont wyposażenia, które armia już ma. W 2009 roku pieniędzy wystarczyło tylko na 52 procent potrzebnych remontów. To właśnie dlatego demontuje się samoloty, by naprawić inne.
Misje nie tak wartościowe
Poseł Dolniak przyznaje, że wojsko stacjonujące w kraju jest traktowane mniej szczodrze niż żołnierze na zagranicznych misjach. - _ Ale to dlatego, że formacje na misjach zagranicznych to nasze oczko w głowie _ - tłumaczy. Rzeczywiście, okazuje się, że pieniądze wydawane na żołnierzy za granicą są coraz większe.
Źródło: Ministerstwo Obrony Narodowej
Jednak również i ich wyposażenie jest niewystarczające. Dowodzi tego gorąca debata, która przetoczyła się przez Polskę w zeszłym roku. Wywołał ją były dowódca wojsk lądowych generał Waldemar Skrzypczak, który powiedział, że gdybyśmy byli lepiej uzbrojeni, to można by uniknąć śmierci polskiego żołnierza.
Jakby tego było mało, generał Roman Polko twierdzi, ze przeceniamy wartość szkoleniową naszych zagranicznych misji. Uważa, że ograniczanie wydatków na żołnierzy w kraju z wiarą, że nauczą się oni wojaczki za granicą, jest błędem. Z tego powodu, że na misje jeździ tylko mała część wojskowych.
- _ A poza tym oni nie ćwiczą się tam regularnie w swoim fachu _ - wyjaśnia Polko. - _ Pamiętam, że gdy do kraju wracali żołnierze GROM-u, to musiałem ich od nowa uczyć strzelać, bo zapominali jak to robić należycie _ - dodaje.
To wszystko musi potrwać
Rezultatów przekształceń w naszym wojsku broni jednak Bogusław Politowski, redaktor _ Polski Zbrojnej _. Uważa on, że profesjonalizacja armii to proces, który wymaga czasu.
- _ Widać efekty tego procesu, jest lepiej. Trudno oczekiwać, że wydatki na MON zdominują budżet i odsuną w cień inne resorty _ - wyjaśnia Politowski. - _ Na tyle krawiec kraje, na ile materiału staje. Na pełną profesjonalizację musimy cierpliwie czekać _ - dodaje.
Jednak Polko przekonuje, że naszym problemem nie są tylko finanse, ale organizacja i polityka. Twierdzi, że są w Polsce jednostki, które utrzymuje się tylko dlatego, że dostarczają miejsc pracy danym regionom.
Generał Roman Polko:_ Część z naszych jednostek ma charakter czysto defiladowy. _
- _ To są oddziały ściśle defiladowe, których zadaniem jest pokazywanie się na wszelkiego rodzaju uroczystościach. Nie likwiduje się ich ze względów czysto politycznych, bo sprzeciwiają się temu lokalni politycy _ - opowiada.
Innym problemem jest też rekrutacja. Chociaż BBN ostrzega, że szeregi naszej armii mogą się nadmiernie skurczyć, to proces rekrutacji pozostaje czasem wątpliwy. Generał Polko opowiada sytuację człowieka z amerykańskim i polskim obywatelstwem. Chciał on zaciągnąć się do naszej armii, ale nie został przyjęty.
- _ Za to amerykańscy marines przyjęli go z otwartymi ramionami. Nie rozumiem, dlaczego ktoś nadaje się tam, a u nas nie ma dla niego miejsca _ - dziwi się Polko.
Źródło: Ministerstwo Obrony Narodowej
O jakości formacji wojskowych naszego kraju i tych np. ze Stanów Zjednoczonych ewidentnie świadczą nakłady,które przeznacza się na obronność kraju.Możemy pomarzyć o tym, by szkolić naszych żołnierzy za takie pieniądze jak USA, czy kraje zachodniej Europy.