Money.pl: Panie pośle, jak Pan ocenia decyzję bojkotu Euro 2012 na Ukrainie przez unijnych komisarzy?
Jacek Saryusz-Wolski, europoseł PO, przewodniczący komisji spraw zagranicznych PE w latach 2007-2009: Komisarze mają prawo dystansować się od łamania praw człowieka jakie ma miejsce na Ukrainie. Postawa europejskich polityków, którzy deklarują bojkot mistrzostw z przyczyn humanitarnych, z troski o los Julii Tymoszenko, jest jak najbardziej zrozumiała. Natomiast Polska powinna zmierzać do integracji Ukrainy z Unią Europejską, podpisania przez Ukrainę traktatu stowarzyszeniowego.
Mówi Pan o europejskich politykach, ale wśród nich są także polscy posłowie, m.in. Pański partyjny kolega Jacek Protasiewicz. Czy Polska jako współorganizator mistrzostw nie powinna stanąć solidarnie po stronie Ukrainy?
Ponieważ jesteśmy współgospodarzami Euro, przedstawiciele polskich władz powinni uczestniczyć w mistrzostwach. Natomiast zachodnioeuropejscy politycy mają prawo do bojkotu, jeśli robią to z czystych pobudek. Chciałbym jednak podkreślić, że jest to tylko bojkot polityczny. Kompletnie nierealny jest scenariusz, w którym zawody zostają przeniesione albo odwołane.
Tylko czy taka forma protestu na pół gwizdka - bez odwoływania występów reprezentacji - przyniesie jakikolwiek efekt? Myśli Pan, że kibice przejmą się nieobecnością kilku polityków na trybunach?
Tutaj nie chodzi o kibiców. Wielkie wydarzenia sportowe są organizowane między innymi po to, żeby podnieść status danego kraju na arenie międzynarodowej. Euro 2012 ma przynieść Ukrainie nie tylko korzyści ekonomiczne, ale i prestiżowe. Bycie gospodarzem to honor i zaszczyt. Sądzę, że administracji Janukowycza zależy na obecności europejskich polityków. Ich protest może zostać zauważony i ma sens, jeśli tylko intencje są szczere.
Trudno mi w te czyste intencje uwierzyć, bo Julia Tymoszenko w kolonii karnej w Charkowie przebywa już od pół roku. Wtedy był czas na protesty.
I protesty oraz wyrazy współczucia płynęły od samego początku, wystarczy przejrzeć rezolucje Parlamentu Europejskiego. Obecne protesty zostały wyzwolone obrazem pobitej Julii Tymoszenko. Zdjęciami siniaków, ogłoszeniem głodówki. Międzynarodowa opinia publiczna uznała, że stało się coś absolutnie wykraczającego poza akceptowalne europejskie standardy. Osadzenie w wątpliwym procesie, bicie więźnia, w dodatku kobiety, to w europejskiej cywilizacji horror nie do pomyślenia. Dlatego uważam, że część reakcji polityków to po prostu ludzkie odruchy i należy im się szacunek.
Wobec tego, które reakcje są nieszczerze i jak można je odróżnić?
Nieszczere są na przykład słowa Eriki Steinbach, która nagle stała się wielkim obrońcą praw człowieka. Nieszczerzy są też politycy, którzy wcześniej sprzeciwiali się zbliżeniu Ukrainy z Unią Europejską, albo wykazywali całkowity brak zainteresowania w tej materii. W takich przypadkach nawoływanie do bojkotu to hipokryzja.
Rozumiem, że politycy PiS apelujący o bojkot mistrzostw mają czyste intencje.
Nie, reakcja PiS-u w tej sprawie jest nieszczera. To instrumentalne wykorzystywanie sytuacji Julii Tymoszenko do celów politycznych.
Skoro przynajmniej część europejskich polityków tak troszczy się o prawa człowieka, dlaczego nie zbojkotowali Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w 2008 roku?
Jeśli chodzi o olimpiadę w Chinach, to Parlament Europejski wezwał polityków do bojkotu. Pewne grono posłów się z niego wyłamało, ale na przykład przewodniczący Parlamentu Europejskiego nie pojechał do Pekinu. Tak więc sprzeciw był, tylko nie wszyscy się podporządkowali.
Inna sprawa, że takie porównywanie Chin i Ukrainy jest błędne. Mimo wszystko Chiny są odległe. W polityce faktycznie panują podwójne standardy i inaczej traktuje się bliskiego sąsiada, który - cokolwiek by o tym zachodnioeuropejska klasa polityczna nie sądziła - ma szanse na członkostwo w Unii i wywodzi się z naszego kręgu kulturowego, a inaczej odległe Chiny.
Powiem więcej. Fakt, że jest taka silna reakcja, rokuje dobrze dążeniom Ukrainy. Jeśli europejska klasa polityczna tak się przejmuje sytuacją w tym kraju, nieproporcjonalnie bardziej, niż tym, co dzieje się na przykład w Chinach, to znaczy, że podświadomie traktuje Ukrainę jako sobie bliską.
Czyli, paradoksalnie, reakcja Europy na sprawę Tymoszenko świadczy o tym, że Ukraina ma szanse stać się częścią Unii Europejskiej?
Jestem głęboko przekonany, że los Ukrainy jest związany z Unią Europejską. Nie wszyscy jeszcze o tym wiedzą i być może nie zdecyduje o tym generacja polityków obecnie będących u władzy. Pamiętam, że kiedy byłem na Majdanie w 2004, mówiłem o perspektywie 2021 roku. Dzisiaj już bym tego nie powtórzył, bo Ukraina zmarnowała swoje pierwsze 5 minut. Ale może znowu je będzie miała.
W dyskusji o Ukrainie przejawia się takie traktowanie jej jako bezwolnego przedmiotu, który zostanie przyciągnięty przez magnes europejski albo rosyjski, zależnie od tego, który wyzwoli większa siłę przyciągania. A przecież o losie Ukrainy muszą zdecydować sami Ukraińcy. Muszą zmienić kurs, bo w obecnym stanie ten kraj nie kwalifikuje się do przystąpienia do Unii Europejskiej.
Sama Julia Tymoszenko apelowała, żeby w jej imieniu nie podejmować działań, które mogłyby stanąć na drodze tej integracji.
Julia Tymoszenko apelowała, żeby pomimo jej losu, podpisać umowę stowarzyszeniową. My zrobiliśmy wszystko, żeby tak się stało. Polska prezydencja doprowadziła do zamknięcia negocjacji i parafowania umowy. Kolejne kroki to jej podpisanie i ratyfikacja. Uważam, że niezależnie od tego, kto rządzi Ukrainą, należy tę umowę pchnąć do przodu. My stowarzyszamy naród ukraiński, a nie administrację Janukowycza, który oby jak najszybciej odszedł.
Czytaj więcej o bojkocie Euro na Ukrainie w Money.pl | |
---|---|
Kolejni politycy zapowiadają bojkot Euro 2012 To gest solidarności z przetrzymywaną w więzieniu Julią Tymoszenko. | |
Sikorski dał odpowiedź na apel Kaczyńskiego Sądzę, że propozycja PiS dotycząca bojkotu Euro 2012 ma niewiele wspólnego z Ukrainą - powiedział polski minister spraw zagranicznych. | |
Tusk ostrzega: "To jest gol samobójczy" _ My wszyscy odrobimy tę stratę, jak dobra drużyna piłkarska _ - zapewnił premier. |