Wczorajsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej o obniżce stóp procentowych w Polsce o 25 pb. przyniosła chwilowy wzrost zmienności w notowaniach złotego, jednak nie zdołała zmienić obrazu rynku polskiej waluty.
Podobnie z resztą jak dane z naszego kraju na temat sprzedaży detalicznej w październiku, które okazały się gorsze od oczekiwań. Złoty na fali wciąż pozytywnych nastrojów na światowych rynkach zyskał wczoraj na wartości. Kurs EUR/PLN zszedł z poziomu 3,8000 na 3,7600, a para CHF/PLN spadła z 2,4600 na 2,4200.
Natomiast kurs USD/PLN konsolidował się w przedziale 2,9000-2,9400, co wynika z tego, iż dobry sentyment wobec złotego był w notowaniach tej pary walutowej neutralizowany przez umocnienie dolara względem euro na rynku zagranicznym.
Dzisiaj na światowych rynkach w dalszym ciągu utrzymują się pozytywne nastroje. Powinny one sprzyjać polskiej walucie. Natomiast większego wpływu na notowania złotego nie będzie miała w najbliższym czasie prawdopodobnie dyskusja na temat dalszych działań Rady Polityki Pieniężnej.
Z tonu w jakim został sformułowany oficjalny komentarz do decyzji o obniżce stóp wynika, że w następnych miesiącach należy spodziewać się kolejnych cięć. W opinii członka RPP A. Sławińskiego, sytuacja w polskiej gospodarce jest obecnie na tyle dobra, że koszt pieniądza może być obniżany małymi krokami, po 25 pb.
Obniżki wydają się nieuniknione, gdyż w najbliższym czasie nasz kraj będzie coraz silniej odczuwał skutki spowolnienia gospodarczego na świecie. Zdaniem prezesa NBP, S. Skrzypka, tempo wzrostu PKB w Polsce może okazać się w najbliższym czasie nawet niższe od niezbyt optymistycznych oficjalnych prognoz zarządzanej przez niego instytucji (zakładają one wzrost tego wskaźnika w 2008 r. o 5,1%, natomiast w 2009 r. o 2,8%).
O tym w jakim tempie rozwijał się nasz kraj w III kw. br. przekonamy się już jutro o godz. 10.00, na kiedy to zaplanowana jest publikacja danych na temat.
Wczorajsze dane, jakie napłynęły z gospodarki amerykańskiej okazały się bardzo rozczarowujące. Indeks nastrojów konsumentów opracowywany przez stanowy Uniwersytet Michigan spadł do 55,3 punktu - poziomu najniższego od 28 lat.
W związku z gorszym sentymentem o 1 p.p. spadły w październiku wydatki na dobra konsumpcyjne. Gorsze nastroje panują również w sektorze wytwórczym, co potwierdził wczorajszy odczyt wskaźnika aktywności ekonomicznej Chicago PMI na poziomie 33,8 punktu.
Dane, jakie napłynęły wczoraj na rynek wskazały także na spadek zamówień na dobra trwałego użytku, co jest związane słabnącym sentymentem producentów oraz konsumentów. Kolejny miesiąc z rzędu zniżkuje również sprzedaż nowych domów - w październiku zmniejszyła się ona o 5,3% względem sierpnia oraz o ponad 40% w stosunku rocznym.
Po tych danych nastroje na rynku znacząco się pogorszyły, w efekcie czego eurodolar spadł do poziomu 1,2820. Wiadomości z USA niepokoją o tyle, że stopy procentowe są tam już na bardzo niskim poziomie, co nie zdołało wpłynąć pozytywnie na aktywność ekonomiczną ani pobudzić popytu wewnętrznego - paraliż konsumpcji i inwestycji stwarza zagrożenie długotrwałą recesją, której może nawet towarzyszyć deflacja.
Negatywne nastroje uległy jednak szybkiej poprawie. Inwestorów pokrzepił wybór byłego prezesa Fed Paula Volckera na jednego z doradców ekonomicznych Baracka Obamy. Volcker zasiądzie w panelu doradczym, który będzie zajmował się stabilizowaniem rynku finansowego oraz walką z recesją gospodarczą w USA.
Po tej informacji giełdy na Wall Street odbiły, a eurodolar powrócił ponad poziom 1,2900. Ostatnie wybory doradców ekonomicznych dokonywane przez nowego prezydenta okazują się bardzo trafne i są dobrze przyjmowane przez rynek.
Dziś w Stanach Zjednoczonych rynki nie pracują ze względu na Święto Dziękczynienia. Można się więc spodziewać, zwiększonej zmienności na rynku ze względu na niższą płynność, która powoduje, że nawet niewielkie transakcje mają wpływ na poziom kursów walutowych.