Istotnym odczytem makroekonomicznym był we wtorek indeks Instytutu ZEW, zaprezentowany o godzinie 11:00 i charakteryzujący gospodarkę Niemiec. Wynik to 11,2 pkt – i był to rezultat pozytywny, bo prognozowano 8 pkt, a w marcu notowano tylko 4,3 pkt.
Słabo wypadły natomiast dane z USA, mianowicie z rynku nieruchomości. To znaczy: nie były oczywiście tragiczne, ale jednak poniżej założeń. Na przykład spodziewano się, że w marcu wydano 1,2 mln pozwoleń na budowę domów, a faktycznie było ich 1,086 mln.
Nocne sugestie Erica Rosengrena z Fed, że zacieśnianie polityki pieniężnej może przyspieszyć w świetle dobrych aktualnych i zapewne też przyszłych danych makro, nie wywołały zatem jakiejś szczególnej aprecjacji dolara. Przeciwnie, zyskało euro i wieczorem jesteśmy przy 1,1380. To znaczy, że przebito lokalny opór na 1,1330, a więc o wędrówce w kierunku 1,1145 możemy na razie zapomnieć.
W czwartek mamy decyzję EBC w sprawie stóp procentowych i konferencję prasową po posiedzeniu tegoż banku. Nawet jeśli rynek zakłada, że EBC będzie w tym roku jeszcze luzował politykę jak to tylko możliwe, to najwidoczniej nie zakłada się jakichś szczególnych ruchów na ten czwartek. Poza tym w niektórych sprawach EBC zdaje się dochodzić do ściany (ujemne oprocentowanie).
Złoty całkiem nieźle
Dzisiejsze dane makro z Polski za marzec były, co tu dużo mówić – słabe. Produkcja przemysłowa w relacji rocznej wzrosła tylko o 0,5 proc., a miało być 3 proc. Produkcja budowlano-montażowa, która w lutym spadła o 10,5 proc. r/r, teraz zeszła w dół o 15,8 proc. w stosunku do marca 2015. Sprzedaż detaliczna w Polsce za marzec wzrosła o 0,8 proc. r/r, a zakładano 3,4 proc. Ceny produkcji sprzedanej przemysłu miały spaść o 1,4 proc., a spadły o 1,7 proc.
W świetle tego mogło się wydawać, że złoty straci. W pewnym sensie tak było, bo np. o ile na EUR/PLN przed 10:00 notowano kursy rzędu 4,2880, o tyle niewiele ponad dwie godziny później wybijaliśmy się ponad 4,30. Z drugiej strony, na USD/PLN osłabienie było chwilowe, minimalne i może przypadkowe, natomiast generalna tendencja to potwierdzanie trendu spadkowego idącego od końcówki stycznia, jak to już pisaliśmy. Krótko mówić, obecnie USD/PLN schodzi poniżej 3,7750 na fali taniejącego dolara (taniejącego na głównej parze). Oczywiście może być w tym trochę spekulacji i nie głosimy z całą pewnością, że wrócimy do 3,72 czy niżej – ale generalnie, pomijając jakieś niespodzianki, realizacja trendu właśnie za tym by przemawiała w perspektywie kilku, kilkunastu dni.