Eurodolar w piątek schodził w rejon 1,0570. Być może to już koniec tej potężnej fali spadków, jaką mogliśmy obserwować po zwycięstwie Trumpa, a która była częścią, zgoła finalnym akordem, długofalowego procesu, wszczętego po 3 maja.
Możliwe również jest, że gracze spróbują dociągnąć notowania do 1,0440 – 1,05, by w ten sposób całkowicie zrealizować konsolidację rozgrywaną od stycznia czy też lutego 2015. To już w gruncie rzeczy mało istotne.
Ciekawsze byłoby pytanie o to, czy pójdziemy poniżej 1,05. Niekoniecznie, bo po pierwsze, pewną rolę mogą odegrać kwestie techniczne – czyli właśnie dobicie do dolnych ograniczeń konsolidacji, chęć realizacji zysków. Po drugie, podwyżka stóp (grudniowa w USA, rzecz jasna) jest już niemal w pełni wyceniona. Po trzecie, jeśli nawet będziemy mieć jedną lub wręcz dwie podwyżki w roku 2017, to zaczną się one zapewne po paru miesiącach. Do tego czasu para może zostać przecież skorygowana, mogą pojawić się nowe fakty, niezwiązane nawet stricte z USA i Fed, które spowodują wzrost wartości euro kosztem dolara – i ewentualne nowe zejścia będą realizowane z wyższych poziomów. Zresztą, po czwarte, historia pokazuje, że w cyklu podwyżek stóp dolar niekoniecznie się regularnie umacnia.
W poniedziałek rano, mamy ok. 1,06, momentami więcej. Na razie świeca dzienna rysuje się na biało, acz wiemy, że to dopiero początek zmagań. Tym niemniej początek korekty nie byłby zaskoczeniem, szczególnie że np. w czwartek mamy Święto Dziękczynienia w USA, a odwracanie pozycji przed dniami świątecznymi to częsta sprawa.
O 14:00 wypowie się Stanley Fischer z Fed, o 17:30 natomiast Mario Draghi z EBC. We wtorek poznamy indeks Fed z Richmond, a pojutrze napłyną wstępne odczyty PMI dla przemysłu i usług Niemiec, Francji i Strefy Euro, jak też i przemysłowy PMI Stanów. W Stanach pojawią się również dane o zamówieniach i protokół z posiedzenia FOMC.
Polskie realia
Nie tak dawno prognozy dynamiki PKB dla Polski na rok 2016 i ew. 2017 obniżyły PKO BP oraz Komisja Europejska. Teraz dołączył do nich znany bank Barclays. Ekonomiści tej instytucji obniżyli przewidywania na rok bieżący z 2,9 proc. rok do roku do 2,5 proc. rok do roku. Na rok 2017 ma być nie 3,1 proc., jak zakładano, ale 3,0 proc.
Nie jest to dobra wiadomość dla rządu, podobnie jak i odczyt PKB za trzeci kwartał, który uplasował się mocno poniżej przewidywań. Tymczasem rząd ogłosił program "Konstytucji biznesu", zorganizowano też kongres w duchu umiarkowanego protekcjonizmu jako impetu pobudzającego polską gospodarkę. Koncepcje te tradycyjnie już odwołują się do wizji zaczerpniętej z Zachodu (z tego, co Zachód robił naprawdę, a nie z tego, co zalecał ubogim krajom) oraz z historii 'azjatyckich tygrysów'. Na razie jednak wizje ministra Morawieckiego są pod ostrzałem opozycji, która uważa, że to jedynie pozory i piękne słowa, podczas gdy inwestycje hamują, a złoty się osłabia.
Co na złotym?
Na EUR/PLN mamy 4,4345-50. Okolica 4,46 okazała się, jak to sugerowaliśmy, pewnego rodzaju oporem, który na razie powstrzymuje proces deprecjacji naszej waluty. W takim razie mamy obecnie do czynienia z korektą rzędu 2 – 2,5 groszy w stosunku do ubiegłotygodniowych maksimów. Nie jest to dużo. Teoretycznie można rzec, że jeśli eurodolar odbije w górę, to złoty może zyskać. Takie przełożenie faktycznie jest niemal automatyczne na USD/PLN, ale na EUR/PLN sprawa nie jest tak prosta – w końcu wyższy eurodolar to mocniejsze euro, może się więc ono wzmocnić także u nas.
Na USD/PLN widzimy 4,1835. W tamtym tygodniu wykres docierał prawie do 4,21. Jest więc pewna szansa na realizację zysków, o ile tylko główna para zadziała właściwie. Fundamentalnie jednak złoty nie ma dobrych podstaw, vide rozważania o PKB. Rentowność obligacji 10-letnich stoi wysoko, jednak już nie przy 3,751 proc., a raczej przy 3,661 proc. Najnowsza świeca zakrawa na doji i można się doszukiwać rychłej zmiany tendencji. Na razie nie są to jednak sprawy pewne.
O 14:00 poznamy produkcję przemysłową i budowlano-montażową za październik dla Polski, a także dane o sprzedaży detalicznej. Prognozy sprzedaży to +4,1 proc. miesiąc od miesiąca oraz +4 proc. rok do roku.