Efektu Obamy nie było, a właściwie był ,,defekt". Wygraną demokratycznego Kongresmena w wyborach prezydenckich dyskontowano od dawna, chociaż rynki dały się powieść emocjom i amerykańskie giełdy odnotowały wyraźne zwyżki we wtorek.
Wczoraj od rana po wcześniejszym optymizmie nie było już ani śladu i kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy utrzymywały się na minusach. Nieco zastanawiające na tym tle mogło być zachowanie EUR/USD, który w ostatnim czasie notował wyraźną korelację z rynkami akcji, tzn. notowania tej pary szły w dół w sytuacji spadków na giełdach. Niewykluczone, że inwestorzy nie docenili po prostu skali spadków, która finalnie dotknęła wczoraj Wall Street. Liczono na to, że korekta będzie niewielka i nie przeszkodzi w dalszej ponownej migracji kapitałów w kierunku rynków oferujących wyższe stopy zwrotu, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt silnej przeceny ich aktywów w październiku. Wygrały także czynniki płynące z analizy technicznej, a także spekulacje wokół dzisiejszej decyzji Europejskiego Banku Centralnego. Bo czy członków ECB rzeczywiście stać na tak ,,gołębi" ruch, jakiego oczekuje rynek? Mowa tutaj nawet o 75-100 p.b. cięciu stóp procentowych. Oficjalne prognozy mówią
wprawdzie o 50 p.b., ale po publikacji pesymistycznych prognoz gospodarczych przez Komisję Europejską na początku tygodnia, większość po cichu liczy na więcej. Nietrudno zgadnąć, że cięcie o zaledwie 25 p.b. mogłoby doprowadzić do szybkiego ruchu EUR/USD w okolice 1,32-1,33. W długim okresie byłoby jednak negatywne - zbyt restrykcyjna polityka monetarna w strefie euro mogłaby doprowadzić do poważnej recesji z ujemnym PKB w 2009 r.
Silne spadki na giełdach pokazały, że inwestorzy na powrót za główny problem stawiają pesymistyczne wskazania płynące z gospodarki, a które zaczynają się przekładać na finansową kondycję spółek. W efekcie powrót kapitałów na rynki wschodzące stanął pod znakiem zapytania, co dzisiaj odczuł złoty. Notowania EUR/PLN, które wczoraj testowały okolice 3,49-3,50 zł, dzisiaj wzrosły w okolice 3,57 zł, z kolei USD/PLN poszybował z 2,68 zł na 2,77 zł. Za franka płacono 2,3750 zł, a za funta 4,4150 zł. Po części na osłabienie się złotego mogła wpłynąć nieugięta postawa opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości w kwestii przeprowadzenia euro-referendum w przyszłym roku. Uwzględniając ryzyko w postaci niskiej frekwencji, która może sprawić, że głosowanie będzie nieważne, czerwiec 2009 r. może stać się najgorętszym okresem dla inwestorów i ta perspektywa może mieć negatywny wpływ na złotego już od pierwszych miesięcy przyszłego roku.
Dzisiaj kluczowym wydarzeniem będą decyzje banków centralnych - o godz. 13:00 Banku Anglii i 45 minut później Europejskiego Banku Centralnego. W obu przypadkach oczekiwania mówią o cięciu stóp procentowych o 50 p.b., chociaż skala możliwości jest tak naprawdę otwarta. O ile zaskoczenia raczej nie powinna przynieść decyzja Brytyjczyków, o tyle z ECB może być nieco inaczej. Cięcie o 75 p.b. otworzy drogę w kierunku poniżej 1,27 na EUR/USD, jeżeli zostanie dodatkowo ,,wsparte" dalszymi spadkami na Wall Street dzisiaj wieczorem. Z kolei obniżka stóp o 50 p.b. sprawi, że spadki EUR/USD raczej nie przekroczą poziomu 1,28 i pozwolą na ukształtowanie się w najbliższych dniach trendu bocznego o amplitudzie 1,28-1,31. Cięcie o jedynie 25 p.b. doprowadzi do gwałtownego wzrostu notowań EUR/USD w okolice 1,31. O wyższe poziomy będzie trudno przez nadal niejasną sytuację na giełdach.
Jak powyższe fakty odnieść do perspektyw notowań złotego? Silne cięcie stóp procentowych przez ECB przełożyłoby się na spadek EUR/PLN za sprawą wzrostu różnicy w oprocentowaniu pomiędzy strefą euro, a Polską. Notowania euro jeszcze dzisiaj powróciłyby w okolice 3,52 zł. Niewielka, bądź zgodna z oczekiwaniami obniżka stóp przez ECB doprowadziłaby do dalszego osłabienia się naszej waluty, która ponownie ,,choruje" przez zawirowania na giełdach. Kurs euro miałby szanse na test rejonów 3,59-3,61 zł.