Pod koniec ubiegłego tygodnia okazało się, co zresztą sugerowaliśmy wcześniej, że eurodolar nie utrzymał relatywnie wysokich poziomów, będących wynikiem korekty, a sięgających niemal 1,28. W istocie wycena spadła znów w okolice 1,26 – ale wtedy z kolei zapowiadaliśmy, że spadki nie będą już tak intensywne, szybkie i jednoznaczne jak dotąd.
Faktycznie, byki i niedźwiedzie dalej się mocują ze sobą powyżej 1,26, dziś rano - ok. 5:30 - to nawet 1,2685 - 1,29, czyli niemal 1,27. Możliwe, że na pewien czas rysuje się więc krótka konsolidacja, którą wesprze brak ważniejszych odczytów ze Strefy Euro, Niemiec czy USA w dniu dzisiejszym. Krótka – czyli rzędu kilkudziesięciu godzin. W istocie bowiem jutro, tj. we wtorek, mamy już dwie ważne publikacje. O 11:00 poznamy sierpniową dynamikę produkcji przemysłowej w Strefie Euro, a także niemiecki indeks ZEW za październik. Wyniki gorsze od prognoz mogą spowodować zejście w stronę dolara, przy czym finalnym wsparciem (które raczej nie zostanie jeszcze trwale przebite) jest linia 1,25. Oczywiście dobre dane mogłyby chwilowo wesprzeć euro, ale wątpliwe, by już teraz zmieniły ogólny, długoterminowy trend. Opory to 1,27 i 1,2790.
Co z orłem?
Lot ku górze na USD/PLN wytracił nieco dynamikę w związku z sytuacją na eurodolarze. Mamy teraz okolice 3,30, a więc znów lekką poprawę (z punktu widzenia osób liczących na silnego złotego) w porównaniu z finałem ubiegłego tygodnia. Mocne wsparcia są w pobliżu 3,2750 - 3,2760 oraz 3,2640 - 3,2650 (patrząc na wykres o interwale dziennym). Dziś raczej nie zostaną osiągnięte, aczkolwiek zejście do 3,2870 - 3,2880 nie byłoby zaskoczeniem.
Na EUR/PLN notowany jest poziom 4,1875, jak na ostatnie (kilkunastodniowe) wahania - dość wysoki. Para ta w dalszym ciągu podąża własnym, konsolidacyjnym i dość wąskim torem. Dziś nie będzie danych z Polski, jutro poznamy bilans płatniczy i podaż pieniądza, ale kluczowe będą dane ze Strefy Euro i Niemiec oraz ich wpływ na główną parę.