Ostatni dzień notowań w minionym tygodniu przyniósł bowiem wzrost EUR/PLN o ponad 12 groszy, w okolice 4,6800. Kurs USD/PLN zwyżkował natomiast o prawie 15 groszy, do poziomu 3,5200. Dzisiejsze otwarcie zaowocowało dalszą deprecjacją złotego - zarówno za dolara jak i euro na początku notowań płacono o 4 grosze więcej niż na piątkowym zakończeniu sesji.
W polską walutę silnie uderza wzrost awersji do ryzyka, będący skutkiem pogorszenia sentymentu inwestycyjnego na giełdach. Złoty nie wykazywał silnego potencjału do umocnienia w zeszłym tygodniu, kiedy na światowych parkietach panowały optymistyczne nastroje. Rodziło to potwierdzone obecnie obawy, że w momencie pogorszenia nastrojów, polska waluta silnie ulegnie pesymizmowi inwestycyjnemu. Sentyment pogorszył się w wyniku negatywnych informacji, jakie napłynęły na rynek z amerykańskiego sektora motoryzacyjnego. O wzroście awersji do ryzyka świadczy między innymi umocnienie japońskiego jena względem euro oraz dolara, oraz deprecjacja pozostałych walut regionu Europy Środkowo - Wschodniej. Na dzisiejszym otwarciu kurs czeskiej korony osłabił się do poziomu 27,50 CZK za EUR, notowania EUR/HUF zwyżkowały natomiast ponad 308,00. Po pokonaniu przez EUR/PLN poziomu 4,7000, kolejnym istotnym oporem jest bariera 4,7500. Po jej przebiciu, kurs euro
będzie miał otwartą drogę do wzrostu w okolice 4,8000.
Innym czynnikiem wspierającym dzisiejsze osłabienie PLN jest spadający eurodolar. Zniżka ta jest między innymi efektem oczekiwania na kolejną obniżkę stóp procentowych w Eurolandzie, na jaką już w czwartek może zdecydować się ECB. Dziś natomiast będzie miało miejsce wystąpienie szefa Europejskiego Banku Centralnego J.C. Tricheta, w czasie którego może on zasugerować nastawienie Banku do czwartkowej decyzji. Potwierdzenie oczekiwań inwestorów na obniżkę kosztu pieniądza w strefie euro do najniższego poziomu, od czasu powstania ECB, może przyczynić się do dalszego spadku eurodolara i osłabienia złotego.
Początek nowego tygodnia przyniósł pogorszenie atmosfery na rynkach. Większość azjatyckich indeksów giełdowych odnotowała dzisiaj spadek o kilka procent (Nikkei 225 stracił 4,5%). Słabo otworzyły się również parkiety europejskie Inwestorzy obawiają się o losy amerykańskich koncernów samochodowych. Dzisiaj prezydent USA poinformuje, jakie kroki zostaną podjęte w celu rozwiązania problemów tych podmiotów. Jak wynika z wypowiedzi jednego z przedstawicieli administracji Obamy, koncerny będą prawdopodobnie musiały dokonać zmian w planach restrukturyzacji swej działalności, przedstawionych rządowi kilka tygodni temu. W innym przypadku nie otrzymają dodatkowego wsparcia finansowego. Zdaniem tej osoby, ogłoszenie bankructwa przez General Motors i Chryslera może być dla tych podmiotów najlepszym rozwiązaniem. Takiego rozwiązania boją się jednak uczestnicy rynku, dlatego też pozbywają się ryzykowniejszych aktywów. Ograniczane są transakcje oparte o carry trade,
co przyczynia się do umocnienia japońskiego jena. Kurs EUR/JPY spadł już do poziomu 126,50 natomiast USD/JPY do 96,00. Najbliższymi istotnymi wsparciami dla notowań tych par walutowych są poziomy odpowiednio: 126,00 oraz 95,50.
Po silnej zniżce w połowie piątkowej sesji europejskiej kurs EUR/USD doszedł do poziomu 1,3300. Podczas dzisiejszych notowań w Azji zniżka ta została pogłębiona do 1,3200. Na tym poziomie spadek wyhamował, kurs eurodolara wciąż ma jednak potencjał do zniżki przynajmniej do 1,3100. Kiepskie nastroje na giełdach będą zwiększać presję spadkową w notowaniach tej pary walutowej.
Kluczowym wydarzeniem dla rynków będzie dzisiaj wspomniane wcześniej wystąpienie prezydenta USA. Gdyby wskazał on na możliwość ogłoszenia bankructwa przez GM i Chryslera (co wciąż jednak nie jest zbyt prawdopodobne), inwestorzy z pewnością przystąpiliby do masowej wyprzedaży ryzykowniejszych aktywów.