Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Poświąteczna wyprzedaż złotego

0
Podziel się:

Zaraz po zakończeniu Świąt Wielkanocnych inwestorzy postanowili sprzedać złotówki. Notowanej naszej waluty spadły i to mocno. Cena dolara, która jeszcze 9 kwietnia pod koniec sesji wynosiła 3,9130 w czwartek wzrosła aż do 4,0450 i była najwyższa od 5 listopada 2003 r. Cena euro w tym samym czasie zwyżkowała z ok. 4,7200/7300 do 4,8315.

RYNEK KRAJOWY
Zaraz po zakończeniu Świąt Wielkanocnych inwestorzy postanowili sprzedać złotówki. Notowanej naszej waluty spadły i to mocno. Cena dolara, która jeszcze 9 kwietnia pod koniec sesji wynosiła 3,9130 w czwartek wzrosła aż do 4,0450 i była najwyższa od 5 listopada 2003 r. Cena euro w tym samym czasie zwyżkowała z ok. 4,7200/7300 do 4,8315. Kurs EUR/PLN zanotował tym samym najwyższy poziom od 8 marca br. Odchylenie złotego od dawnego parytetu znalazło się powyżej poziomu 4,4 proc. po jego słabej stronie. Naszą walutę sprzedawali zarówno gracze zagraniczni, jak i lokalni. Nie dość, że sytuacja na krajowej scenie politycznej pozostawała bardzo napięta, to po raz kolejny dały o sobie znać obawy o to, że realizacja planu Hausnera jest coraz mniej realna. Platforma Obywatelka przed zaplanowanym na piątek głosowaniem w Sejmie dwóch bardzo ważnych ustaw z planu Hausnera o waloryzacji rent i emerytur oraz o świadczeniach socjalnych wycofała się z poparcia pierwszej z nich. Dodatkowo na rynku coraz szerzej i głośniej
zaczęto mówić o tym, że termin wejścia Polski do strefy euro oddala się wielkimi krokami. O tym, że do EMU nie uda się wejść w 2007 r. mówił Dariusz Filar, członek RPP. Jako powód takiego stanu rzeczy podawał rosnący deficyt budżetowy. W środę dołączył do niego szef NBP. Leszek Balcerowicz wyraził swoją niepewność, co do tego, żeby w 2007 r., w sytuacji wątpliwości w sferze fiskalnej udało się Polsce dołączyć do struktur Eurolandu. Jeszcze bardziej pesymistyczni byli analitycy agencji Standard&Poor’s. W opublikowanym w środę raporcie napisali oni, że spośród 10 krajów dołączających w maju do UE to właśnie Polska i Czechy jako ostatnie dołączą do strefy euro. Jako najwcześniejszy termin akcesji wskazano rok 2010. Agencja ta przestrzegła również Polskę przed możliwym obniżeniem ratingu dla naszego kraju. Na rynku negatywnie odebrano również burzę panującą wokół osoby ministra skarbu Zbigniewa Kaniewskiego, w związku ze sprawą ostatniej, negatywnej, bądź co bądź, dla Skarbu Państwa zmiany na stanowisku
przewodniczącego rady nadzorczej Orlenu. Przedstawione we wtorek przez NBP dane o bilansie płatniczym za luty, choć lepsze od oczekiwań nie pomogły złotemu. Analitycy spodziewali się, że deficyt na rachunku obrotów bieżących w lutym wyniesie 453 mln euro. Deficyt C/A był jednak niższy niż prognozowano i wyniósł 210 mln euro. Dzień później GUS podał dane o inflacji. Tu ekonomiści spodziewali się, że wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w marcu wzrośnie do 1,7 proc. z 1,6 proc. w lutym. Dane roczne pokryły się z oczekiwaniami, a w skali miesiąca wzrost wskaźnika CPI wyniósł 0,3 proc.
W końcówce tygodnia sytuacja się nieco odwróciła – spadła zarówno cena dolara, jak i euro. Pierwsza spadła chwilowo poniżej 3,9900, a druga do ok. 4,7750. Odchylenie naszej waluty powróciło w okolice poziomu 3,35 proc. po jego słabej stronie. Na rynku werbalnie interweniowali przedstawiciele Ministerstwa Finansów. W czwartek Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister tego resortu powiedziała, że według szacunków deficyt budżetowy w marcu wyniesie 26,1 proc., a po kwietniu nie przekroczy 35 proc. założonego na ten rok planu (45,3 mld złotych). Z kolei Andrzej Raczko, minister finansów, podkreślił, że są szanse na to, aby przyszłoroczny deficyt budżetowy był niższy niż zakładane 38,8 mld złotych. Wpływ na wzmocnienie złotego miała jednak przede wszystkim zapowiedź Platformy Obywatelskiej z tego samego dnia o tym, że będzie głosowała za ustawą o świadczeniach przedemerytalnych. Zapowiedziała ona również, że będzie popierać ustawę o KRUS. Również wtedy Marek Belka, kandydat na premiera, mówił o tym, że złoty jest
niedowartościowany oraz, że Polska ma szanse wejść do strefy euro jeszcze w tej dekadzie. W piątek okazało się, że ustawa o świadczeniach przedemerytalnych będzie głosowana jeszcze tego samego dnia w godzinach wieczornych, a obrady nad tą o waloryzacji rent i emerytur przełożono i poinformowano, że mogą się odbyć 28 – 30 kwietnia.

Rekomendacje
W końcówce tygodnia złoty zdołał się wzmocnić, ale wyraźnie jednak widać, że atmosfera na rynku naszej waluty pozostaje dalej napięta. W obecnej chwili szanse zarówno na przegłosowanie ustawy o waloryzacji rent i emerytur, jak i te na utworzenie przez Marka Belkę skutecznie działającego rządu są jedynie niewielkie. W związku z tym na rynku nadal będzie nerwowo, a złoty ciągle będzie narażony na spadki. 20 kwietnia GUS przedstawi dane z sektora wytwórczego. Zdaniem analityków produkcja przemysłowa w marcu wzrosła o 20 – 21 proc. (r./r.), a wzrost jej cen wyniesie 3,8 – 3,9 proc. (r./r.).

RYNEK MIĘDZYNARODOWY

EUR/USD
Euro najsłabsze od 26 listopada 2003 r.
Zeszły tydzień należał do amerykańskiej waluty, a kurs EUR/USD spadł do najniższego poziomu od ponad 4 miesięcy. Poniedziałkowa sesja przeszła jednak do historii bez większego echa, notowania przy niewielkich obrotach leniwie oscylowały w przedziale 1,2095-1,2115. Jednak już od wtorku eurodolar spadł i znalazł się w okolicach 1,1920. Nastroje na rynku podgrzała weekendowa wypowiedź jednego z przedstawicieli Rezerwy Federalnej, Roberta Perry’ego. Powiedział on, że stopy procentowe w USA nie mogą pozostawać w nieskończoność na obecnym poziomie, najniższym od 1958 r. Dodał również, że jego zdaniem neutralnym poziomem byłoby 3,5 proc. Obecnie podstawowa stopa wynosi 1 proc. Stąd wśród inwestorów nasiliły się spekulacje o rychłej podwyżce kosztów pieniądza, co przyspieszyło zwyżki amerykańskiej waluty. Do pogłębienia spadków eurdolara przyczyniła się również informacja w wzroście sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych w marcu o 1,8 proc., trzykrotnie wyższym od oczekiwań uczestników rynku. Środowa sesja
przyniosła dalsze umocnienie dolara, a notowania spadły do poziomu 1,1868, najniższego od końca listopada zeszłego roku. Za „zielonym” przemawiały kolejne bardzo dobre dane makroekonomiczne z największej gospodarki na świecie. Odnotowano inflację w marcu na poziomie 0,5 proc., kiedy rynek spodziewał się zwyżki poziomu 0,3 proc. Z kolei deficyt handlowy w lutym spadł do 42,09 mld USD z 43,46 mld USD po rewizji w styczniu. W pierwszych godzinach czwartkowego handlu euro odrobiło część strat, gdyż inwestorzy zdecydowali się na realizację zysków po ostatnich spadkach. Rynek jednak wciąż większym sentymentem darzył dolara, stąd na fali oczekiwań na dobre dane makroekonomiczne zza Atlantyku kurs EUR/USD zniżkował ponownie w okolice 1,1900. Niestety, inwestorzy rozczarowali się słabymi danymi z amerykańskiego rynku pracy oraz informacją o spadku w lutym napływu kapitału netto do Stanów Zjednoczonych. Sytuacji nie poprawiła wiadomości o znacznej poprawie klimatu gospodarczego w rejonie Nowego Jorku, gdzie odnotowano
wzrost wskaźnika NY Empire State z 25,33 pkt w lutym do 36,02 pkt w marcu. Również sytuacja w okręgu gospodarczym Filadelfii uległa poprawie, a wskaźnik Philadelphia FED zwyżkował z 24,2 pkt w marcu do 32,5 pkt w kwietniu. W pierwszych godzinach piątkowej sesji euro kontynuowało wzrosty, a kurs EUR/USD zwyżkował do poziomu 1,2022. Na niekorzyść amerykańskiej waluty wpłynął artykuł w Bloomberg News, w którym przedstawiono tezę, że poziom stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych jeszcze przez długi czas nie będzie podniesiony. Wprowadziło to wiele zamieszania na rynku, gdyż większość inwestorów spodziewała się podwyżki stóp w stosunkowo niedługim horyzoncie czasowym. Z czasem w oczekiwaniu na publikację kolejnych danych makro ze Stanów Zjednoczonych, w tym produkcji przemysłowej, notowania eurodolara zniżkowały w okolice 1,1930.

Rekomendacje
W ostatnim czasie byliśmy świadkami serii bardzo udanych danych makroekonomicznych ze Stanów Zjednoczonych dla dolara. Wprawdzie rynek pracy nie jest jeszcze w pełni na ścieżce dynamicznego ożywienia, to jednak gospodarka powinna kontynuować wzrosty. Bardzo dobre dane rozpieściły uczestników rynku, stąd wydaje się, że będzie potrzeba jeszcze lepszych wyników, by usatysfakcjonować inwestorów. Dolar może już nie zyskiwać tak dynamicznie. Tym bardziej, że pojawiają się spekulacje, że stopy procentowe w USA nie będą podniesione w najbliższym czasie, w szczególności przed wyborami prezydenckimi na jesieni tego roku.

USD/JPY
Dolar najwyżej do jena od miesiąca
W zeszłym tygodniu amerykańska waluta znacznie umocniła się do jena. Od pierwszych godzin poniedziałkowej sesji notowania dolarjena ruszyły do góry. Kurs USD/JPY wzrósł z okolic 105 w rejony 107. Inwestorzy interesowali się przede wszystkim wydarzeniami w Iraku i przyszłością trzech japońskich zakładników. Rynek obawiał się wybuchu kryzysu politycznego w Japonii. We wtorek obawy te nieco przygasły. Klimat wokół japońskiej waluty poprawiły wzrosty na tokijskiej giełdzie papierów wartościowych, gdzie indeks Nikkei 225 zanotował najwyższy poziom od 32 miesięcy. Na korzyść jena wpłynęła również informacja o zacieśnieniu przez władze monetarne Singapuru prowadzonej polityki pieniężnej. Ostatecznie to jednak dolar okazał się walutą triumfującą tego dnia głównie dzięki informacji o trzykrotnie wyższej od oczekiwań sprzedaży detalicznej w Stanach Zjednoczonych. Od początku środowego handlu notowania dolarjena kontynuowały dynamiczne wzrosty, aby już w czasie czwartkowej sesji osiągnąć poziom 109,24, najwyższy od
miesiąca. Czynnikiem przemawiającym za dolarem były lepsze od oczekiwań środowe dane o inflacji i bilansie handlowym ze Stanów Zjednoczonych. Uwaga rynku skupiona była także na wydarzeniach z Iraku, gdzie kolejnych dwóch kolejnych obywateli japońskich zostało zatrzymanych przez Irakijczyków. Atmosferę na rynku polepszyła wiadomość o uwolnieniu trzech pierwszych japońskich zakładników, a jen rozpoczął odrabianie strat. W czasie pierwszych godzin piątkowego handlu notowania dolarjena oscylowały nerwowo w przedziale 108,10 – 108,85.

Rekomendacje
Dynamika ostatnich wzrostów dolara do jena jest znacząca, tym bardziej, że najprawdopodobniej znikomy w tym udział mają władze Japonii. Wydaje się, że dolar ma otwartą drogę w kierunku 112. Nie wykluczamy jednak, że przyszły tydzień będzie należał do jena, szczególnie, jeśli pozytywnie zakończy się sprawa japońskich zakładników w Iraku. Stąd notowania dolarjena mają szansę na krótki czas wrócić w okolice 105 – 106,50.

komentarze walutowe
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)