Monti jest dobrej myśli jeśli chodzi o szybkie powołanie nowego gabinetu, jest także przekonany, że Włochom uda się przezwyciężyć kryzys. Mimo, że Włochy i Grecja poczyniły dość wyraźne kroki w kierunku ustabilizowania ostatnich zawirowań politycznych, pesymizm na rynkach wciąż się utrzymuje. Powodowany w głównej mierze wciąż rosnącymi kosztami obsługi długu. Wystarczy nadmienić, że dziś rano 10 letnie obligacje Włoch, zanotowały poziom oscylujący w granicach 7,25%, zaś pięciolatki osiągnęły najwyższy poziom od 1997 r.
Kolejnym państwem, które może zostać dotknięte przez dość wyraźny wzrost dochodowości papierów dłużnych, jest Francja. Spread rentowność tamtejszych 10 latek w stosunku do niemiecki benchmarkowych obligacji osiągnął wczoraj rekordowy poziom blisko 200 pb. Zwiększa się tym samym presja inwestorów na decydentów UE aby podejmowane działania były bardziej stanowcze niż dotychczas.
Nad ranem czasu polskiego poznaliśmy decyzję Banku Japonii, który pozostawił zgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe na dotychczasowym poziomie, 0,1 proc. Jeśli spojrzymy na europejski kalendarz danych makro to istotnym wydarzeniem jest przewidziany na godzinę 11:00 odczyt poziomu inflacji w strefie euro. Rynki oczekują jej utrzymania w relacji rocznej na poziomie 3 proc. Ewentualny nieoczekiwany wzrost stawiałby pod dużym znakiem zapytania słuszność ostatnich decyzji ECB nt. zmniejszenia stóp procentowych w strefie. Dodatkowo 30 min później Bank Anglii przedstawi swój kwartalny raport dotyczący inflacji, w którym to zostaną zaprezentowane m.in. najnowsze prognozy BoA.
Najbardziej prawdopodobne, że Bank obniży prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego, szczególnie w kontekście pogłębiających się problemów zadłużeniowych w strefie euro, jak również z wyższym od zakładanego celu, poziomem inflacji. Dziś również ważnymi danymi dotyczącymi rynku pracy pochwali się także brytyjski urząd statystyczny. Oczekuje się, że stopa bezrobocia we wrześniu wzrosła o 0,1 pkt. proc. do poziomu 8,2 proc., przy jednoczesnym wzroście nowych wniosków o zasiłek na poziomie 20 tys. Za Oceanem zapowiada się kolejny dzień dobrych odczytów danych makro. Po godzinie 14:30 poznamy dane dotyczące inflacji, której konsensu zapowiada spadek w relacji miesięcznej i rocznej, odpowiednio do poziomu 0 proc. oraz 3,6 proc.
Dodatkowo dziś także Departament Handlu USA przedstawi dane o napływach kapitałów do USA, a chwilę po 15:00 poznamy dynamikę produkcji przemysłowej w Stanach Zjednoczonych, która wedle konsensusu zakłada wzrost o 0,4 proc. Tuż po ostatnim dzwonku na rynkach europejskich czeka nas cotygodniowe ogłoszenie zmian poziomów zapasów paliw.
Kurs EUR/USD wczoraj na kanwie ciągle rosnącego zadłużenia państw strefy euro wyraźnie zniżkował. Osiągając poziom poniżej granicy 1,35. Dziś rano dalej obserwowaliśmy dalszą deprecjację euro, która sięgnęła poziomu 1,3420, przebijając wyraźnie dołki z 10 listopada. Ewentualne pogłębienie spadków dzisiejszego dnia może skutkować osiągnięciem linii 100,0 proc zniesienia Fibo październikowych wzrostów, co może oznaczać dojściem eurodolara pod poziom 1,3140. Wcześniej jednak wyraźnym wsparciem może okazać się poziom 1,3345 oraz 1,3200. Po pierwszym dzwonku na parkietach europejskich nastroje inwestorów uległy jednak lekkiej poprawie.
Tym samym wyszliśmy powyżej poziomu 1,3520. Najbardziej prawdopodobnym ograniczeniem od góry może być dziś poziom 1,3550, wyznaczony przez 40 okresową średnią kroczącą. Długoterminowo utrzymujemy jednak scenariusz spadkowy. Uważamy, że eurodolar w perspektywie następnych dwóch kwartałów może osiągnąć poziom oscylujący w granicach 1,25. Oczywiście zakładając, iż nie wydarzy się na rynkach „katastrofa" w postaci ogłoszenia niewypłacalności np. państwa z Półwyspu Apenińskiego. Przy takim scenariuszu taki spadek będzie widoczny w ciągu najbliższych dwóch miesięcy.
W środę rano kurs złotego do euro oscylował wokół najsłabszego od dwóch tygodni poziomu - 4,43. Przyczyn takiego stanu należy ponownie upatrywać w zwiększonej awersji w ryzykowne aktywa. Wydaje się dodatkowo, że złoty znajduje się pod presją, gdy tylko na rynku przestaje być aktywny BGK. Nie bez wpływu równie pozostają ciągłe obawy inwestorów na rodzimym rynku o rosnące koszty obsługi długu w kolejnych europejskich państwach. Nie pomagają złotemu także słowa wiceprezesa NBP Witolda Koźmińskiego, który uznał, że obecny kurs złotego można uznać za akceptowalny, dodając jednocześnie, że obecne czynniki fundamentalne powinny umocnić złotego. Kurs USD/PLN wczoraj również wyraźnie wzrastał, testując opór na poziomie 3,30. Dziś na rozpoczęciu handlu odnotowujemy lekkie umocnienie złotego i spadek do poziomu 3,2620.