Po nieco lepszej końcówce tygodnia, co można pośrednio przypisać poprawie nastrojów wokół rynków EM po słowach szefa ECB, a także plotkach wokół możliwych działań ze strony innych banków centralnych, dzisiaj turecka lira powróciła do spadków.
Wpływ na to miały też informacje lokalne. Dzisiaj głos zabrał jeden z kluczowych doradców prezydenta Erdogana, niejaki Yigit Bulut, którego zdaniem słabość tureckiej liry nie stanowi problemu dopóki porusza się ona w granicach 3,05-3,07 za dolara (pytanie, jaki jest sens wskazywania rynkowi konkretnych przedziałów?).
Ciekawsze są jednak inne słowa Buluta, gdzie wskazuje on, że Bank Turcji pokazał swoją niezależność nie decydując się na podwyżkę stóp w ślad za ruchem FED w grudniu (chociaż wcześniej szef banku centralnego, Erdem Basci wskazywał takie rozwiązanie za dość prawdopodobne).
To tylko potwierdza wcześniejsze przypuszczenia i obawy, że decyzje podejmowane przez BT stają się coraz bardziej polityczne. Warto wspomnieć o tym, że kadencja Erdem Basci'ego kończy się w kwietniu i biorąc pod uwagę, jak bardzo był on w ostatnich miesiącach skonfliktowany z otoczeniem prezydenta Erdogana, szanse na kolejną nominację wydają się być nikłe. Tureccy politycy mogą wykorzystać ten fakt do obsadzenia stanowiska przez „zaufanego gołębia”, co może zostać odebrane przez rynki jako zamach na niezależność banku centralnego i zaszkodzić lirze.
Układ techniczny na parach USDTRY i EURTRY nie jest jednak do końca jednoznaczny, jeżeli chodzi o słabość liry. Wskazania są mieszane, co dobrze widać na poniższych dziennych wykresach. Niewykluczone, zatem, że mocniejsze uderzenie przyjdzie dopiero w ślad za wyraźniejszym pogorszeniem się nastrojów na rynkach przez Chiny – taniejąca ropa jest akurat dość korzystna dla Turków, gdyż spadają koszty jej importu.