Dzisiejsza sesja na rynku złotego przebiega pod znakiem kontynuacji konsolidacji. Kurs EUR/PLN porusza się wokół 4,0700, a USD/PLN pozostaje w pobliżu 2,7500.
Nastroje na regionalnym rynku walutowym ustabilizowały się po tym jak wyeliminowany został kolejny czynnik niepewności w regionie w postaci wyborów prezydenckich w Rumunii - turbulencje polityczne w tym kraju zagrażały bowiem jego stabilności gospodarczej.
Główne źródło niepokoju dla inwestorów zagranicznych stanowią obecnie problemy fiskalne poszczególnych krajów regionu. Wczoraj wiceminister finansów Dominik Radziwiłł powiedział, iż oczekuje zmniejszenia potrzeb pożyczkowych krajowej gospodarki w przyszłym roku ze względu na wyższy niż zakładano wzrost gospodarczy i związane z tym większe przychody do budżetu z podatków. Ponadto, jego zdaniem drugi ostrożnościowy próg długu publicznego na poziomie 55% PKB nie zostanie w 2010 roku naruszony.
Inwestorzy obawiają się natomiast, iż przyszłoroczne wybory parlamentarne na Węgrzech mogą przyczynić się do wzrostu deficytu budżetowego w tym kraju. Zdaniem agencji ratingowej Fitch powiększenie się dziury budżetowej może stwarzać zagrożenie dla ratingu tego kraju i podnieść koszt finansowania długu krajowego. Agencja przewiduje, iż w przyszłym roku deficyt może wzrosnąć do 4,2% PKB wobec rządowego celu na poziomie 3,8% PKB. Rząd węgierski zmuszony został do bardzo dużej dyscypliny budżetowej, po tym jak w czasie kryzysu otrzymał pożyczkę z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Kraje takie jak Polska czy Czechy, mające większa swobodę w kształtowaniu polityki fiskalnej i mogące pozwolić sobie na jej poluźnianie w celu wspierania swoich gospodarek, zwiększą deficyty w przyszłym roku do poziomów sięgających ponad 6% PKB. Negatywne oddziaływanie czynnika fiskalnego ma jednak długoterminowy charakter i objawia się nie tyle osłabieniem walut regionu europejskich rynków wschodzących, co mniejszą skalą ich
umocnienia w momencie poprawy nastrojów na światowych rynkach.
Złoty powinien dziś konsolidować się - wskazywać na to może m.in. stabilizacja notowań eurodolara oraz spokój na giełdach Starego Kontynentu. Dziś na rynek nie napłyną również żadne istotne dane makroekonomiczne, które mogłyby spowodować większa zmienność.
Początek dzisiejszej sesji europejskiej przyniósł chwilowe zejście kursu EUR/USD pod poziom 1,4800. Trwałe przebicie tego wsparcia jednak się nie powiodło. Jego pokonanie mogłoby dać impuls do zniżki w okolice wczorajszych minimów (1,4755), a po ewentualnym ich pokonaniu - do 1,4700.
W trakcie poniedziałkowej sesji amerykańskiej chwilową presję wzrostową w notowaniach EUR/USD stworzyło wystąpienie szefa Fed. B. Bernanke. Wbrew oczekiwaniom inwestorów, po publikacji zaskakująco dobrych danych z amerykańskiego rynku pracy, prezes Rezerwy Federalnej nie zaostrzył swojego podejścia do polityki pieniężnej. Mimo tych danych stwierdził, że stopa bezrobocia w USA może utrzymywać się na podwyższonym poziomie przez pewien czas. Jego wystąpienie zmniejszyło oczekiwania inwestorów na podwyżki stóp procentowych w USA. Z tego powodu dolar uległ chwilowemu osłabieniu (wzrósł w okolice poziomu 1,4890). Szybko jednak powrócił do 1,4800. Takie zachowanie EUR/USD świadczy, że kurs tej pary walutowej wciąż pozostaje barometrem nastrojów rynkowych, gdyż ostatecznie górę wzięła reakcja na mniej optymistyczną od oczekiwań ocenę stanu amerykańskiego rynku pracy, a nie reakcja na zmniejszenie się oczekiwań na podwyżki stóp w USA.
Oznacza to, że w najbliższym czasie wartość euro względem dolara powinna w dalszym ciągu wzrastać po publikacji lepszych od prognoz danych z największych gospodarek, natomiast spadać, gdy będą okazywać się one gorsze. Z publikowanych dzisiaj wskaźników wpływ na notowania EUR/USD może mieć jedynie dynamika produkcji przemysłowej z Niemiec (poznamy ją o godz. 12.00).
Dzisiaj kurs EUR/USD nie zareagował na dość istotną informację - agencja Moody's ostrzegła Stany Zjednoczone, iż jeśli kraj ten nie obniży deficytu fiskalnego do akceptowalnego poziomu w ciągu 3 najbliższych lat, grozić mu może obniżką ratingu. Podobne sygnały były wysyłane już wcześniej, stąd brak reakcji inwestorów.