Środowe posiedzenie rady gabinetowej jak się okazało nie przyniosło nic nowego, prezydent wysłuchał tego, co słyszymy od dłuższego czasu – warunkiem powrotu na ścieżkę wzrostu gospodarczego jest zmiana polityki kursowej i pieniężnej – takie jest stanowisko rządu. I co z tego? Praktycznie nic, póki co prezydent zapowiedział spotkanie z radą na najbliższy czwartek, i nie trudno przewidzieć co usłyszy – kurs złotego kształtowany jest przez rynek, jego wysoki kurs wynika w największej mierze z napływającego na polski rynek kapitału zagranicznego, ponieważ państwo emituje wysokorentowne papiery skarbowe finansując zadłużenie. Dopóki więc dług państwa nie zostanie ograniczony dopóty kurs złotego będzie wysoki. Takie stanowisko od dawna prezentuje szef NBP i trudno przewidzieć by zmienił przekonania w ciągu paru dni.
Prezydent podjął się roli mediatora w sporze pomiędzy radą a rządem. I bardzo dobrze, ponieważ któż inny jak nie on mógłby się podjąć takiego zadania. Jednak obie strony bardzo mocno upierają się przy swoim, w takim wypadku wysiłki prezydenta okażą się chyba bezowocne.
Złoty na wczorajszy ,,brak rewelacji” zareagował wzrostem. Dzisiaj cena ,,zielonego” pozostawała stabilna na poziomie 4,023 – 4,033, jednostka euro znajdowała się w granicach 3,785 – 3,805 (w związku ze sporymi zmianami kursu EURUSD). Jutro piątek, jeśli tradycji stanie się zadość spokojnie dotrwamy do weekendu. Za to w poniedziałek opublikowane zostaną oficjalne dane na temat inflacji za maj. Niektórzy przewidują, że liczona rok do roku spadnie nawet poniżej 2 procent. Jeśli tak się stanie pod koniec miesiąca RPP znajdzie się pod mocnym naciskiem. Wiadomo kogo.
