Decyzja agencji Moodyâs, która dzisiaj rano obniżyła rating dla Irlandii do Aa2 z Aa1 nie zrobiła na inwestorach większego znaczenia. Po prostu oceny ratingów zostały urealnione do bieżącej sytuacji gospodarczo-fiskalnej i podobnie jak wcześniejsze decyzje ws. Hiszpanii, czy Portugalii nie staną się pretekstem do wyprzedaży eurowaluty.
Więcej zamieszania mogą narobić Węgrzy, jeżeli premier Victor Orban nie zrozumie, iż forsowany przez niego plan reformy podatkowej jest w obecnej chwili zbyt ryzykowny i nie znajdzie zrozumienia wśród tych, którzy od jakiegoś czasu Węgrów wspierają finansowo, czyli w Międzynarodowym Funduszu Walutowym i Unii Europejskiej. W sobotę rozmowy, które miały zakończyć się na początku tego tygodnia zostały zawieszone, w efekcie czego Węgrzy nie dostaną na razie kolejnej transzy pożyczki z łącznej puli 25,1 mld USD. To rano doprowadziło do zamieszania na złotym, który stracił osiągając okolice 4,15 zł za euro i 3,22 zł za dolara. Jednak brak mocniejszej reakcji na rynkach europejskich, zwłaszcza na EUR/USD sprawił, iż złoty szybko odrobił te straty, a całą sprawę uznano na razie za lokalny problem, który miejmy nadzieję, że zostanie pomyślnie złagodzony.
Niemniej upór Węgrów jest widoczny, dzisiaj minister gospodarki przyznał, iż rząd nie widzi powodów do zmian założeń reformy podatkowej, a także możliwości znalezienia nowych oszczędności. Przypomnijmy, iż „misterny” plan Węgrów zakłada, jednoczesne cięcia w wydatkach, ale i też poluzowanie podatków przez obniżkę ich stawek, tak aby w efekcie łączna suma wpływów do budżetu była wyższa. Tyle, że nie ma gwarancji, że „szara strefa” zacznie nagle chętniej płacić podatki i cała ta operacja wiąże się z dość dużym ryzykiem.
O godz. 9:44 za euro płacono na rynku globalnym 1,2950 USD, co pokazuje dość dużą siłę eurowaluty, a w kraju euro oscylowało wokół 4,1230 zł, a dolar 3,1840 zł. Dzisiaj poza Węgrami (także w kontekście posiedzenia banku centralnego o godz. 14:00) uwaga inwestorów skupi się na danych z Polski (produkcja przemysłowa o godz. 14:00), a także z USA – nastroje wśród pośredników nieruchomości (godz. 19:00), oraz po sesji w USA wyniki finansowe IBM i Halliburton.
EUR/PLN: Rynek odbił się dzisiaj od oporu na 4,15. W ciągu 2 dni ruch w górę był jednak dość imponujący, potwierdzając tym samym 2 miesięczną formację prostokąta 4,05-4,17. W krótkim terminie rynek może wrócić na 4,0950-4,1000, ale raczej nie niżej. Wskaźniki zaczynają budować podkład pod falę wzrostową, która może doprowadzić w kolejnych dniach do testowania w/w okolic 4,17.
USD/PLN: Dolar wystartował do ruchu powyżej 3,20, ale nie był on dzisiaj zbyt udany. W efekcie odbicie od 3,22 było mocne i w kolejnych godzinach wróciliśmy poniżej 3,18. Biorąc pod uwagę możliwe zachowanie się EUR/USD, spadek w okolice 3,15 nie jest dzisiaj wykluczony. Tyle, że może być to dobra okazja do kupna dolarów na średni termin –wskaźniki zaczynają budować podkład pod falę wzrostową, a na rynku EUR/USD też widać oznaki zbliżającego się wyczerpania zwyżek w perspektywie najbliższych dni.
EUR/USD: Biorąc pod uwagę piątkową słabość giełd, a także późniejsze informacje z Węgier i Irlandii, rynek EUR/USD jest bardzo silny, a korekta do 1,2870 dzisiaj rano była dość płytka. Jest dość prawdopodobne, że popyt wyprowadzi dzisiaj notowania na nowe maksima powyżej piątkowych 1,3007. Celem będą okolice 1,3070-1,3100. Dywergencje na wskaźnikach 4-godzinowych pokazują jednak, iż trzeba zachować dużą ostrożność w najbliższych dniach (ryzyko gwałtowniejszego odwrócenia trendu w krótkim terminie).
GBP/USD: Piątkowy spadek był głębszy, niż w przypadku EUR/USD. Tym samym tutaj nie ma co liczyć na wyjścia na nowe szczyty. Silnym oporem mogą stać się okolice 1,5400-1,5450. Wsparcia można umiejscowić na 1,5240-1,5260. Wskaźniki budują dywergencje spadkowe.