Mocny dolar i wizja obniżek stóp procentowych w Polsce - tym żyją inwestorzy na rynku walutowym.
Rezerwa Federalna, jak się wydaje, chce w grudniu rozpocząć (pierwszą od lat podwyżką stóp procentowych) proces zacieśniania polityki pieniężnej w USA, a nawet, jeśli nie chce, to musi to zrobić - z uwagi na wcześniejsze zapowiedzi i dane makro, które pasują (generalnie) do takiego scenariusza.
Mario Draghi chce w grudniu zrewidować politykę monetarną EBC i jeśli uzna, że nie przynosi ona pożądanych efektów - to bynajmniej jej nie zaniecha, a wręcz przeciwnie, zaaplikuje ją jeszcze silniej, np. obniżając stopę depozytową czy przedłużając lub powiększając program QE. To zaś powinno obniżać wartość euro - tak jak obniżać będzie ją decyzja Fed (siłą rzeczy).
Innymi słowy, ogólna hipoteza o wędrówce EUR/USD na południe pozostaje aktualna, a potwierdza ją fakt, że dziś rano jesteśmy już w rejonie 1,0610-15. Z tej perspektywy dobicie do 1,05 przed końcem roku to czysta formalność.
Dziś o 11:00 wypowie się V. Constancio z EBC, o 11:45 D. Nouy, o 16:30 S. Lautenschlaeger z EBC. Ich wypowiedzi nie będą jednak chyba bardzo ważne, bo Draghi już swoje ogłosił, a to on jest liderem. Z drugiej strony, jest teoretycznie możliwe, że – na zasadzie kija i marchewki lub dobrego i złego policjanta - urzędnicy ci dokonają delikatnej kontry ostatnich wypowiedzi szefa, przypominając np., że "sporo leży też w gestii rządów", "ważna jest także polityka fiskalna" itd.
Z danych makro poznamy przede wszystkim wstępne indeksy PMI dla przemysłu i usług: o 9:00 dla Francji, o 9:30 dla Niemiec, o 10:00 dla Eurolandu. Dobre dane mogą trochę umocnić euro, choć rynek żyje raczej niedawnymi sugestiami i wypowiedziami bankierów centralnych. O 15:45 poznamy publikację PMI dla przemysłu USA, prognoza to spadek z 54,1 pkt do 53,9 pkt.
Jutro w programie m.in. niemieckie PKB i niemiecki odczyt instytutu Ifo. Poznamy też rewizję dynamiki PKB USA za III kw i parę innych danych ze Stanów. W środę napłyną m.in. amerykańskie dane o zamówieniach, a w czwartek Stany nie pojawią się w handlu z uwagi na Święto Dziękczynienia. W piątek gracze zainteresowani funtem patrzeć będą na PKB Wielkiej Brytanii.
Co w Polsce?
Jako że na EUR/PLN mamy 4,2380, to można wstępnie sugerować, że w Polsce przejaśnia się sytuacja dla kupujących euro. Może się jednak okazać, że to tylko skutek słabości wspólnej waluty na głównej parze. Innymi słowy, nie jesteśmy aż tak bardzo przekonani, że EUR/PLN dobije w tym miesiącu do 4,20 czy tym bardziej, że przebije ten poziom. Gdzieś w tle czai się np. luźna, ale jednak istniejąca wizja tego, że RPP może w przyszłych miesiącach obniżyć stopy. Poza tym wyższe stopy w USA, a tych się spodziewamy, to jednak czynnik zniechęcający częściowo do emerging markets.
Na USD/PLN rynek zresztą zupełnie nie jest litościwy dla naszego orła. Mamy tu 3,9920, czyli znów zbliżamy się do magicznej granicy 4 zł, choć faktyczne szczyty to na razie ok. 3,9980. Tu wielkich nadziei nie ma – niski eurodolar (a taki właśnie on jest) to mocny dolar, mocny dolar – to i wysoki USD/PLN.
W tym tygodniu z Polski raczej nie będzie danych makro. O 10:00 w środę poznamy październikowe bezrobocie. Prognoza zakłada spadek z 9,7 proc. do 9,6 proc.