Piątek na światowych rynkach upłynął pod znakiem kontynuacji negatywnych nastrojów. Już nikt nie ma złudzeń, że kryzys, który dotknął rynek trudnych kredytów hipotecznych, dotknie również inne sektory finansowe. Na giełdach trwa przecena i nie można powiedzieć, że jej koniec jest bliski.
Indeksy większości europejskich i światowych parkietów straciły ponad 2,5%. Europejski Bank Centralny dostarczył kolejnych pożyczek w wysokości 83,6 mld USD funduszom zmagającym się z problemami z płynnością. Pomocy w wysokości 19 mld USD udzielił rodzimym instytucjom amerykański FED.
W sumie te dwa banki wsparły podmioty funkcjonujące w swych krajach ok. 250 mld USD. Rozmiar tych pożyczek świadczy o poważnych obawach, że inwestorzy mogą ruszyć do funduszy hipotecznych po swoje pieniądze. Korekta nie ominęła warszawskiej giełdy, na której spadki znacznie przybrały na sile.
Już dawno nie mieliśmy do czynienia na rodzimym parkiecie z obniżką wartości głównych indeksów o ponad 3 %. Czy to początek większej korekty, a nawet bessy pokażą najbliższe dni. Obserwujemy dalszy wyraźny odwrót światowych inwestorów od rynków wschodzących i ryzykownych papierów wartościowych, ku bezpieczniejszym aktywom takim jak amerykańskie obligacje skarbowe lub japoński jen, który w piątek umocnił się jeszcze względem europejskiej i amerykańskiej waluty, odpowiednio do poziomu 160,00 EUR i 117,20 USD.
Trend ten będzie prawdopodobnie kontynuowany. Negatywne nastroje na rynkach w dalszym ciągu przekładają się na to, iż dolar zyskuje do euro. Nie jest to już tak gwałtowny wzrost wartości dolara jak wczoraj, jednak jego utrzymanie, potwierdza obawy inwestorów o pogłębianiu się korekty na światowych rynkach.
W Stanach Zjednoczonych podano informację o wzroście o 1,5% cen towarów importowanych do tego kraju w lipcu, jest to wzrost najwyższy od marca, wyższy o 0,5% od oczekiwań. Dane te, mogą sprawić, iż amerykańskiemu bankowi federalnemu, będzie trudniej w przyszłości podjąć decyzję o obniżeniu stóp procentowych w celu ratowania gospodarki z ewentualnego kryzysu.
Za spadkami światowych indeksów akcji podążają również spadki cen surowców. Obawy o spadek popytu na ropę, miedź i inne surowce na skutek możliwego pogorszenia stanu amerykańskiej gospodarki pociągnęły w drugiej połowie dnia ich wartości w dół, za baryłkę ropy w kontraktach futures na wrzesień płacono 69,15 USD. Trend ten również będzie prawdopodobnie kontynuowany.
W ciągu dzisiejszego dnia, pomimo spadków EUR/JPY złoty był zaskakująco mocny względem euro i dolara amerykańskiego, kosztował odpowiednio 3,7750 EUR oraz 2,7600 USD. Były to wartości zbliżone do wczorajszych. Do siły złotego mogły przyczynić się informacje o utrzymującym się na wysokim poziomie wzroście PKB w Polsce. Według szacunków Ministerstwa Gospodarki wyniósł on w drugim kwartale 6% a w całym roku może wynieść 6,5%. Dobitnie świadczy to o tym, iż rosnące zamieszanie na arenie politycznej nie wpływa znacząco na stan polskiej gospodarki. Mimo chwilowej konsolidacji, złoty może w najbliższych dniach tracić na wartości.