Znowu słabiej. Poniedziałku złoty do udanych nie zaliczył – od początku, aż do zakończenia sesji nasza waluta traciła, cena „zielonego” wzrosła o 8 groszy, osiągając najwyższy poziom od października ubiegłego roku.
Jeszcze rano kurs USDPLN znajdował się na poziomie 4,005, a EURPLN 4,32. Tuż po 16,00 za dolara płacono już ponad 4,08 PLN, za euro 4,40 PLN.
Spadek złotego to efekt w pierwszym rzędzie szykującej się wojny w Zatoce Perskiej. Oczy inwestorów i nie tylko, bo sytuacja stała się już podbramkowa, zwrócone są na wynik dzisiejszego posiedzenia rady ONZ. Bush powiedział co prawda, że nie potrzebuje czekać na zgodę krajów zrzeszonych w tej organizacji, ale z pewnością ich zgoda byłaby mu na rękę. Swoje dołożył także Grzegorz Kołodko, grożąc, iż w przypadku braku lub opóźnienia wprowadzenia reform finansów publicznych grozi Polsce poważny kryzys, a sam poda się do dymisji. Słowa Kołodki padły na podatny grunt, w normalnej sytuacji groźba dymisji Kołodki powinna złotego prędzej wzmocnić. Ale minister finansów powiedział coś ważniejszego – zauważył mianowicie, iż pozbycie się przez Millera PSL-u nie było najroztropniejszym posunięciem. Jak widać samo SLD nie jest monolitem, co dodatkowo utrudni sprawne funkcjonowanie mniejszościowego rządu.
